sobota, 24 grudnia 2016

święta!!!

                                                              Dużo zdrowia i radości
                                                      w Twoim życiu niech zagości
                                                          i prezenty, i śnieg biały
                                                           By te święta urok miały
                                                     Samych wzruszeń przy choince
                                                            życzę Tobie i rodzince.

                   Życzy wam wasza Clarissa Fairchild



Przy okazji chciałabym przeprosić i błagać o wybaczenie wszystkich którzy zostali bo gdybym ja była czytelnikiem napewno bym  uciekła. Te poślizgi łączą się z tym że mam wymagającą nauczycielkę od języka polskiego i całą swoją wene przeznaczam na wypracowania dla niej.Dla anonimowych komentatorów odpowiem wam na wasze pytania. A WIĘC BLOG NADAL BĘDZIE AKTYWNY I ROZDZIAŁY BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ ALE NIESTETY RZADZIEJ. Bardzo was wszystkim przepraszam i mam nadzieję że was nie zniechęciłam do dalszego czytania moich wypocin.

Wasza Clarissa Fairchild

poniedziałek, 19 września 2016

rozdział 15

Alec
Wieczorem,tak jak mówił Jace szliśmy na polowanie. Nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie,ale to szczegół.Wykąpałem się i ubrałem. Po czym zszedłem do magazynu na broń aby dobrze się uzbroić. Po wszystkim poszedłem do swojego pokoju i się w nim zamknąłem.

Jace
Po godzinie 17 wszyscy byliśmy na dole oprócz Clary która chwile temu wyszła.Poszliśmy za nią nie wiedząc czego się spodziewać,ale najważniejsze aby mojemu promyczkowi nic się nie stało.Po jakiejś godzinie marszu byliśmy na obrzerzach Nowego Yorku w jakimś parku.

Clary
 Po jakiejś godzinie byłam w parku na obrzerzach Nowego Yorku. Ruszyłam w stronę mostu na którym umówiłam się z Jonathanem. Już na mnie czekał. Jak zawsze. Troche dziwnie się czułam okłamując moich przyjaciół i chłopaka ale inaczej nie mogłam zrobić. Bałam się ich reakcji na to co powiem im po przyjściu z tej rozmowy.
-Jednak przyszłaś-powiedział pierwszy.
-tak, przyszłam chce wiedzieć co masz mi do powiedzenia i stąd spadam-warknęłam w jego strone nieprzyjemnie.
- spokojnie Clary nic ci przecież nie zrobię-powiedział jak do osoby umysłowo chorej. Ugh!!! Jak ja tego nienawidzę!!
-Gadaj po co mnie tu zaciągnołeś!!-krzuknęłam nie zdając sobie sprawy że jesteśmy obserwowani.
-Przyszłaś z własnej woli więc cię tu nie zaciągnołem - powiedział za co zmroziłam go wzrokiem. Nie będzie mnie za słówka łapał!
-Nie łap mnie za słówka tylko gadaj to co chciałeś mi powiedzieć!- Nie no normalnie nie wytrzymam z tym człowiekiem! Prędzej zamkną mnie w psychiatryku na oddziale zamkniętym!
- Pamiętasz Valentina Morgernsterna?- zapytał na co kiwnęłam głową. To on zabił połowę naszych i to on chciał zabić wszystkich podziemnych i mieszańców- no więc pewnie wiesz że miał syna-znowu kiwnęłam głową potakując. Jego syn nazywa się Jonathan Christopher - On z kolei miał syna który nazywa się Syriusz. Zmienił  swoje nazwisko na Black i zakochał się bez pamięci w twojej matce Clary a ty i ja jesteśmy ich dziećmi- powiedział a mnie zamórowało. To znaczy że on jest moim bratem? O nie! To nie może być prawda! O n nie jest wogóle ze mną spokrewniony spokojnie Clary. Wdech i wydech. Po chwili usłyszałam jakby dziwięk łamanej suchej gałezi. Odwruciłam sie w tamtą strone a tam co zobaczyłam troche mnie zdziwiło...

rozdział 14

Jace

Odkąd przyjechałem minęły 4 miesiące. Wyremontowaliśmy cały instytut i dobrze się przy tym bawiliśmy. Tylko jedna sprawa nie daje mi się normalnie zrelaksować. Otóż Clary dziwnie się zachowuje. Unika jakiegokolwiek spotkania z nami. Kiedy zapytałem się czy wszystko w porządku strasznie na mnie nawrzeszczała. Było to jakoś tydzień temu. Od tej pory wogóle z nią nie rozmawiałem bo jej nie widziałem.Strasznie się o nią martwię.

Izzy

Jak co dzień wstałam rano przebrałam się w jakieś luzne ubrania ponieważ będę ćwiczyć.Gdy nagle do mojego pokoju wpadła ognista wiadomość i wylądowała na mojej dłoni.Otworzyłam a moim oczom ukazał się list ale chyba nie do mnie bo był zaadresowany do Clary.Moim oczom ukazało sie pochyłe i staranne pismo.

                        Droga Clary.
Nie mogę się doczekać aż się wreszcie spotkamy i mnie poznasz.Ja wiem o tobie wszystko ale ty o mnie nic. Nie sądzę że Twoja matka coś ci o mnie wspominała.
Spotkajmy się o 19 w parku przy bramie.

                                                                       J.C.F

Przebiegłam wzrokiem kilka razy po tym krótkim tekście. Czytałam chyba z 50 raz chociaż znałąm to na pamięć.Musze iść z tym do Jacea! Może on mi z tym pomoże.


Alec
Byłem w kuchni gdy wbiegła zdyszana Clary. Była cała spocona z wypiekami na twarzy ale nawet to nie odejmowało jej piękna.Gdy mnie zobaczyła chciałą się wycofać ale jej na to nie pozwoliłem. Musiałem sie dowiedzieć co się dzieje!
-Co się dzieje Clary-Zapytałem bo się o nią martwiłem. Wszyscy sie martwimy!
-Nic się nie dzieje.Poza tym co ma się dziać?-zapytała ale ja wiedziałem że coś ukrywa.
-Posłuchaj może Jace nie iwdzi że kłamiesz ale mnie nie oszukasz ja cie bardzo dobrze znam, więc nawet nie próbuj mnie okłamać bo znam cie na tyle długo aby rozpoznać blef w twoich oczach- Odezwałem się.
-Nic się nie dzieje Alec-powiedziała do mnie tak lodowatym tonem że przeszły  mnie dreszcze.Co się stało z tą Clary którą była jeszcze pół roku temu?Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Pozwoliłem jej odejść bez wytłumaczeń. To wszystko wina Jacea i Rouse gdyby oni nie przyjechali Clary nie zachowywała by się tak jak teraz!

Jace
Siedziałem spokojnie w swoim pokoju i czyściłem sztylety gdy nagle wbiegła Izzy.
-Wreszcie cie znalazłam!-Krzyknęła
-Ja cały czas tu byłem-Powiedziałem i starałem się nie roześmiać z jej głupiej miny.
-No dobrze, w każdym razie mam cos co na pewno cię zainteresuje-powiedziała a po chwili dała mi list-Przeczytaj.-rozkazała.Zacząłem  czytać. Co tam przeczytałem  zdziwiło mnie troche
- Dlaczego nie dasz tego Clary?Przeciez list jest zaadresoway do niej. -powiedziałem gdy przeczytałem pierwsze zdanie.
-Najpierw przeczytaj całość-powiedziała i usiadła na moim łóżku.Zacząłem czytać.
-Zawołaj Aleca niech się przygotuje na wieczorny wypad do parku. Musze zobaczyć czy Clary nic nie grozi.-powidziałem bo zacząłem sie jeszcze bardziej martwić o bezpieczeństwo mojego blondwłosego chcochlika.
-Ja mam dość biegania ty po niego idz-powidziała.Jak powiedziała tak zrobiłem. Gdzie może być Alec? Jego pokój odpada bo widziałem jak wychodzi z niego. Wiem! Kuchnia! Jestem genialny! Szybko pobiegłem spotykając Clary. Zatrzymałem się żeby z nią porozmawiać.
-Clary co się dzieje?- zapytałem
-Nic się nie dzieje-powiedziała  z gniewem w głosie. Podniosłem ręcę w geście poddania
- Spokojnie chciałem tylko powiedzieć że strasznie się za tobą stęskniłem.Strasznie mi cię brakowało-powiedziałem a ona złagodniała i po prostu się do mnie przytuliła.Staliśmy tak na korytarzu przytulając sie do siebie.Po chwili oderwałą się ode  mnie i pocałowała. Nie był to pocałunek taki jak zazwyczaj. Ten był bardziej agresywny i namiętniejszy i akurat w tym najmniej odpowiednim momencie wyszedł ktoś z kuchni.Ten ktoś krząknął  aja miałem wrazenie ze tą osobe zabije. Odrewaliśmy się od siebie. Za Clary stał Alec.
- Szykuj się Alec idziemy dziś na misje-powiedziałem do Aleca a ten kiwnół sztywno głową.O co mu chodzi?Przeszył mnie jeszcze zimnym spojrzeniem i odszedł.O co mu do cholery chodzi?! Ja się pytam!



Przepraszam,przepraszam,przepraszam. Wiem, wiem nawaliłam ale terza zaczełam nową szkołe i muszę się zaaklimatyzować i przystosować się do zadawania tylu prac domowych! Mówię wam to jakaś masakra! Obiecuję że sie poprawię ale na razie następne rozdziały będą sie pojawiać nieregularnie. Postaram się też odpowiedzieć na challenge do jakiego zostałam nominowana jeszcze w tym lub w przyszłym tygodniu. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję że mi wybaczycie.

   Clarissa Fairchild

wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 13

                     Clary
Nie wieże że on mógł mi to zrobić! Nie wytrzymał bez niej jednego pieprzonego dnia! Jednego!Szybko wybiegłam z pokoju i skierowałam się do jedynego miejsca w całym instytucie, które mogło mnie choć trochę uspokoić. Oranżeria.To było jedyne miejsce którego nie pokazałam Jacowi. Chciałam mieć swój azyl.Cała rodzina Lighwoodów była uczulona na pył kwiatów więc mogłam liczyć na samotność której teraz bardzo potrzebowałam.Siedziałam i prubowałam nie płakać.Wiele razy Marys mówiła abym nie płakała żebym była silna bo ten instytut opiera głównie na mnie, ale teraz nie potrafie. Nie mogę. Po prostu nie mogę.Zaczęłam płakać.Płakałam nie wiem ile, ale na pewno bardzo długo. Gdy wyszłąm z oranżerii upewniając się że niema nikogo na korytarzach doszłam do swojego pokoju. W duchu modliłam się aby nie było w nim Jacea. Moje modły zostały mile przyjęte bo go w nim nie było.Szybko wybrałam sobie ubrania





Wykąpałam się bardzo szybko ponieważ zostało mi 40 minut aby się przebrać i dojść do Taki.Ubrałąm się i wysuszyłam włosy, które związałam w wysoki koński ogon.Do torebki spakowałąm telefon i słuchawki oraz błyszczyk. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i wybiegłam z instytutu. Po drodze wpadłam na Rouse, która na mój widok zrobiła zwycięzką minę i popchnęła mnie.Gdyby nie mój refleks pewnie upadłabym na podłogę, ale dodatkowe godziny treningu pomogły mi trzybać równowagę nawet w najcięższych chwilach takich jak ta. Szybko ją wyminęłam i pobiegłam do wyjścia. Tylko nie płacz. Tylko nie płacz. Powtarzałam sobie jak mantrę.Kiedy ją zobaczyłam od razu przypomniała mi się scena kiedy wchodziłam do pokoju i zobaczyłam ją i Jacea w pokoju całujących się.Nawet nie wiedziałam kiedy dotarłam pod drzwi Taki.Weszłam i poszłam na zaplecze gdzie założyłam fartuch i notesik na zamówienia klientów. Wyszłam i podeszłam do lady aby powiadomić stojącą tam Izzy że już skończyła się jej zmiana.Kiwnęła tylko głową i poszła w kierunku w którym ja przyszłam.Zobaczyłam siadających klientów.  Poczekałam  aż się rozsiądą i podeszłam do nich z kartami dań, bo akurat na tym stoliku ich nie było.Odeszłam aby klienci mogli spokojnie wybrać zamówienia,ale za chwilę zostałam znowu zawołana do tego stolika.Uśmiechnęłam się delikatnie.

-Co podać-zapytałam aby złożyć zamówienia i odnieść je do kuchni aby kucharze mogli je przyrządzić.

-Poprosimy kaczkę nadziewaną jabłkiem i kawę-powiedeział grzecznie brunet. Widać było że są to wilkołaki.Pokiwałam głową.

-Dla 3 osób?-zapytałam dla pewności.

-Tak dla 3 osób-powiedział grzecznie brunet i się do mnie uśmiechnął.Odwzajemniłam uśmiech po czym poszłam z zamówienie do kuchni.Podałam karteczkę szefowi kuchni i wyszłam.Zobaczyłam siedzących przy stoliku Aleca i Jacea.

-Madeline mogłabyś obsłużyć stolik pod oknem?-zapytałam bo właśnie tam siedzieli.

-Nie mogę muszę siedzieć przy kasie a ciebie szef prosi.-powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco.Udałam się do gabinetu szefa ponieważ Jace i Alec wybierali zamówienia.

-Tak szefie?Chciałeś mnie widzieć-powiedziałam grzecznie ze spuszczoną głową. Nikt nie mógł spojrzeć na szefa chyba że dostanie się pozwolenie.

-Słyszałem że umiesz ślicznie śpiewać.-powiedział a ja juz wiedziałam co chce powiedzieć.-Chciałbym abyś śpiewałą dla naszych klientów. Oczywiście będziesz dostawała więcej pieniędzy.A jak dobrze się spiszesz dostaniesz awans. Decyzja nalęzy do ciebie-powiedział,ale ja wiedziałam co powiedzieć.Dla nas liczy się każdy grosz a więc potrzebuję tego stanowiska.

-Będę śpiewać-powiedziałam.

-Świetnie. Będziesz zarabiać 3 tysiące złotych a jak dobrze pójdzie i dostaniesz awans to zarabiać będziesz 5 tysięcy.-powiedział.-Będziesz śpiewać jak obsłużysz tych  klientów pod oknem. Są to nocni łowcy więc nie będziesz miała problemu.-dodał a mi uśmiech zszedł z twarzy-możesz iść-dopowiedział a ja posłusznie wyszłam z gabinetu.Zeszłam po kręconych schodach i podeszłam do tego Cholernego stolika pod oknem.Uśmiechnęłam się sztucznie.

-Co podać?-zapytałam a Jace jak mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.

-A ty co proponujesz?-zapytał tym razem blondyn.

-Mamy wiele specjałów ale nie wiem co panowie sobie zyczą. Moge polecić kaczkę nadziewaną śliwką, zupę jarzynową, szarlotkę z jabłkiem a z napoi mrożoną herbatę lub kawę, z koktajli, Koktail bananowo truskawkowy ze szczypta cynamonu-Powiedziałam.

-Zachęciła mnie pani do  tego koktajlu bananowo-truskawkowego, ale jednak proszę bez truskawek. Jestem uczulony.-Powiedział a ja to zapisałam.

-A dla pana co będzie?-zapytalam kierując to pytanie do Aleca.

-Dla mnie to samo co dla mojego towarzysza tyle że z truskawkami-powiedział uprzejmie Alec.

 Zapisałam to wszystko i poszłam do kuchni dać zamówienie.Poszłam na zaplecze i zdjęłam fartuch. Wzięłam mikrofon który był  tu odkąd Miley śpiewała.Niestety się rozchorowała  więc nikt nie śoiewał przez co zmniejszyły się obroty. Coraz mniej klientów przychodzi. może to nadrobię?Niewiem.Weszłam na scenę i podeszłam do laptopa napisałam utwór do którego będe śpiewać. I zaczęłam od czegoś spokojniejszego tak jak Miley .zaśpiewałam 
jedną piosenkę z kolekcji Ellie Goulding.Bardzo lubię tą piosenkę.

                                          Jace
Poprosiłem Aleca abyśmy weszli do Taki ponieważ zobaczyłem tam Clary która stała przy stoliku jakichś 3 wilkołaków. I kto tu zdradza?Alec zauważył gdzie się patrzę . Uśmiechnął się.
-Ona tylko zbiera zamówienia,Jace. Nie zdradziła by cie nigdy-powiedział.

-ale i tak tam wejdziemy-powiedziałem

-Nic cię nie przekona że ona cię nie zdradza, prawda?-zapytał.

-Nie o to chodzi.Po prostu po południu wyszła nie miła akcja a pózniej nie mogłem jej znalezć w całym instytucie.Chciałbym jej wszystko wyjaśnić i przeprosić-powiedziałem-to wejdziemy?-dodałem.

-Mam inne wyjście?-zapytał Alec.Pokiwałem głową na nie i weszliśmy do Taki.Zajeliśmy miejsca pod oknem.Clary rozmawiała z jakąś dziewczyną a po chwili poszła w stronę kręconych schodów.Wróciła po jakichś 10 minutach. Na twarzy miała sztuczny uśmiech kiedy szła do naszego stolika.Złożyłem zamówienie tak samo jak mój parabatai.Kiedy odeszła Alec zaczął mnie szturchać.

-Co znowu-powiedziałem

-Nie patrz tak na nią bo klienci się na ciebie patrzą.Poza tym wiedziałeś że Clary jest od roku Parabatai Izzy?-zapytał zmieniając temat.Pokiwałem głową na nie.Nie wiedziałem.
Po chwili zobaczyłem Clary z mikrofonem w ręku i bez fartucha.Weszła na scenę poszperała na laptopie a po chwili usłyszałem muzykę wydobywającą się z głośników.Po skończeniu piosenki zapytała się wszystkich obecnych jaką piosenkę chcieliby usłyszec. Wszyscy zgodnie krzykneli aby sama wybrała.No i wybrała trafiła po prostu.Kiedy dostaliśmy nasze koktajle Clary jeszcze śpiewała.

  Około godziny pózniej
Wyszedłem razem z Aleciem z Taki i poszliśmy do instytutu. Ja od razu  poszedłem do pokoju przebrać się do mojego i mojego aniołka.Kiedy się przebrałem poszedłem na salę treningową.
Ćwiczyłem około 2 godzin gdy nagle weszła Clary w stroju do treningu ale gdy mnie zobaczyła zrobiła w tył zwrot i chciała wyjść gdy ja do niej podbiegłem i złapałem za nadgarstek.
-Clary poczekaj-poprosiłem.Ona tylko na mnie spojrzała beznamiętnym wzrokiem, ale kiedy spojrzała w moje oczy kiwnęła głową na tak.

-Masz pięć minut-powiedziała szorstko.Zabolało. I to bardzo.-Czas leci-dodała.

-Clary...To nie tak jak myślisz.To ona mnie pocałowała a nie ja ją-powiedziałem licząc że mi uwierzy. Bo tak było.Mówię prawdę.

-Wiesz co? Zawsze myślałam że tak mówią tylko dziewczyny gdy chłopak je przyłapie,ale nawet facet może mieć taką przemowę-powiedziała i kolejny sztylet wbity w serce,który kręci się w kółko zadając o wiele więcej bólu niż ktoś mógłby pomyśleć.Nie wieżyła mi.Boli. Boli jak cholera.

-Mówię prawdę.Clary proszę uwierz mi-powiedziałem błagającym tonem.

-Udowodnij mi to.Bo z mojej perspektywy wyglądało to tak jak byś tego chciał.Ale wiesz co najbardziej mnie zabolało?To że po nie całym dniu związku ze mną znudziłam ci się i poszedłeś do niej.A to boli. Naprawdę Jace. To boli-powiedziała a ja miałem wrażenie że zaraz się rozpłacze. Jej głos tak brzmiał.Jakby miała się zaraz rozpłakać. A to wszystko przezemnie.Jestem taki głupi.

-Clary mówię  prawdę.Mogę ci nawt przysiąc na anioła.Jeśli tylko będziesz tego chciała.-powiedziałem szczerze.

-To przysięgnij.-powiedziała. Jest mały postęp.Nie mówiła już tak oschło tak jak na początku.

-Przysięgam na anioła że to ona mnie pocałowała. Poza tym odepchnąłem ją.-powiedziałem.

-Nie myślałam że będziesz przysięgał.-powiedziała po czym podeszła do mnie i się przytuliła.Było to takie cudowne uczucie.Ten nie cały dzień był jak kilkaset lat męki.A teraz mogę ją trzymać w swoich ramionach.

-Nie rozumiem.Powiedziałaś żebym przysiągł to przysięgłem-powiedziałem zaskoczony.

-Tak ale już na samym początku ci uwierzyłam-powiedziała z uśmiechem.Wspięła się na czubki palców i pocałowała moje lekko wysuszone wargi.Pogłębiłem pocałunek pchając ją na najblirzszą ścianę.Jękneła kiedy zacząłem sunąć swoimi rękami po jej rozgrzanej skórze.Przez cienki materiał swoje koszulki i jej stanika sportowego czułem jak szybko bije jej serce.
         

Mam nadzieję ze nowy rozdział wam się podoba. Pomału zbliżamy się do samego środka akcji.

poniedziałek, 18 lipca 2016

LBA#2

Ludziki nie przestajecie mnie zaskakiwac.
Zostalam nominowana do LBA po raz drugi.Tym razem nominowala mnie
książek/serii/trylogii/sagi itp. które polecam. 
No to zaczynajmy.


1 Dary aniola Cassandry Clare

2 Diabelskie Maszyny Cassandry Clare

3 Lady Midnight ( Pani Noc) Cassandry Clare 

4 Kroniki Bane Cassandry Clare 
   
4 Niezgodna (cala seria) Veronica Roth 

5 Dar wilka Anne Rice

6 Bialy Kiel Jack London

7 Harry Potter (cala seria) J.K Rowling

8 Zanim Sie Pojawiles Moyes Jojo

9 Never,Never Hoover Colleen

10  Percy Jackson (cala seria) Rick Rioedan

11 Igrzyska Smierci  (cala seria) Suzanne Collins



Ja nominuje:
1 Jace i Clary Anielska Milosc
2 Tell me the truth
3 Dary Aniola Moja Historia
4 To love is to destroy, and that to be loved is to be the one destroyed.


Macie do napisania 22 książek/serii/trylogii/sagi itp ktore polecacie :)

Wasza Clarissa Fairchild

niedziela, 3 lipca 2016

rozdział 12

                     Izabell
Wstałam dość wcześnie jak na mnie bo o 5.O tej godzinie zazwyczaj wstaje Clary żeby ćwiczyć do upadłego, potem się kąpie robi śniadanie dla wszystkich i idzie planować jak będzie wyglądał instytut.Potem idzie do Taki gdzie pracuje jako kelnerka żeby pomóc Marys bo nasz budżet się skurczył a wyremontowaliśmy tylko pokój Aleca, bióro mamy, bibliotekę i kuchnie a zostały nam jeszcze mój pokój, Jacea,Clary, plastika, Maksa i pokoje gościnne oraz salę treningową. Słabo to wygląda a trzeba jeszcze ocieplić budynek wymienić okna i drzwi i wyremontować wszystkie łazienki i kupić sprzęt do ćwiczeń. Nowe manekiny ostrza, kołczan i strzały, linkę do ćwiczeń, belki do skakania, maty do walki idt.Salą treningową miało zająć się Clave  ale jak zobaczyli ile jest pracy i ile trzeba wydać kasy to stwierdzili że możemy sami i za własne pieniądze wyremontować instytut i kupić nowe urządzenia.Myślałam tak kiedy stałam pod prysznicem.Wyszłam ubrałam się i poszłam do sali treningowej.Po około 2 godzinach ćwiczeń poszłam do pokoju umyłam się z potu i brudu.Ubrałam się. Wzięłam z kuchni jabłko i poszłam do Taki na poranną zmianę. Nie tylko Clary pracuje, ja i Alec też.Postawiłam krzesła przy stolikach które przetarłam postawiłam kartę dań i czekałam na pierwszych klientów.

         Jace
Obudziłem się kiedy mój blond włosy aniołek jeszcze spał.Zacząłem jezdzić swoimi dłońmi po jej drobnym ciele,słyszę jak jej oddech robi się nie równy i jak mruczy zadowolona.Po chwili otwiera swoje zielone jak dwa szmaragdy oczy które gdy tylko mnie zobaczyły zaczę nie obudziła trzymała ły skrzyć się szczęściem.Podniosła głowę i znowy lekko się nachyliła dzięki czemu miała twarz na przeciwko mojej a nasz pozycja w tej chwili mnie bardzo cieszyła.Nachyliła się jeszcze niżej i złączyła nasze usta w słodkim pocałunku.Mijały sekundy,minuty a może nawet godziny. W takich momentach zawsze traciłem poczucie czasu a zdarzyło mi się pierwszy raz wczoraj gdy po raz pierwszy ją pocałowałem.Po chwili się odemnie oderwała z niechęcią wypisaną na twarzy aby zaczerpnąć tchu.

-Spaliśmy w bardzo wygodnej pozycji-skomentowała mając jeszcze rozmarzony głos jak i wyraz twarzy.Spałem na plecach a ona miała nogę przerzuconą przez moje biodro.Gdy się jeszcze nie obudziła trzymała swoją małą rączkę na moim gołym torsie koło swojej głowy która leżała na mojej piersi.

-Mi jest baaardzo wygodnie-odpowiedziałem i nie skłamałem jak dotychczas robiłem przy Rouse.
Zaśmiała się delikatnie a potem spojrzała na zegarek, który dopiero teraz zauważyłem.

-Cholera!Marys mnie zabije!Zaraz się spuznie na trening!-krzyczała a ja byłem bardzo zdziwiony trening o 7 rano? Dziwne. Ciekawe co mnie jeszcze zdziwi w tym instytucie.

-Po co się tak spieszysz?-zapytałem ciekaw. Ciekawie co mi odpowie.

-Marys przyjeżdża razem z kimś z Clave. Mają ocenić jak uczymy się walki i na jakim poziomie jesteśmy. Dzisiaj będą sprawdzać jakie postępy zrobiłam ja, jutro będą sprawdzać jakie postępy zrobiła Izzy a pojutrze jakie Alec.-odpowiedziała mi zdenerwowana stojąc przed szafą i wybierając zapewne strój do ćwiczeń.Wstałe i podszedłem do niej. Zajrzałem mojemu aniołkowi przez ramię i zamarłem.Każda dziewczyna jaką znam ma w szafie istne centrum handlowe ale  Clary miała tylko jedną czwartą dość małej szafy.

-Masz tylko tyle ubrań?-spytałem

-Tak większość zabrała mi Izzy żeby potem przerobić je na jakieś fajne rzeczy. Które swoją drogą robię własnoręcznie-odpowiedziała mi.

-Nie kupujecie sobie nowych ubrań?-zapytałem znowu nie wiedząc co powiedzieć.

-Nie mamy teraz zbytnio dużo pieniędzy.Żeby choć trochę zaoszczędzić zwolniliśmy służbę a posiłki przygotowuje ja lub Marys- powiedziała a mi zrobiło się dziwnie szkoda Clary, mojego małego aniołka który wniósł światło do mojego w ciemnych barwach życia. Teraz ono jest kolorowe.Patrzyłem jak wchodzi do łazienki.Po dziesięciu minutach wyszła ubrana w czarne getry przed kolana i sportowy biustonosz.Włosy związała w niskiego kucyka.



Po czym wybiegła z pokoju. Pewnie do sali treningowej.Poszedłem do swojej jescze nie  rozpakowanej walizki i wybrałem sobie ubrania na dziś. Zabrałem jeszcze ręcznik i żel do ciała. Wykąpałem się , ubrałem i ułożyłem włosy po czym wyszedłem z łazienki.Zauwarzyłem postać siedzącą na materacu. To na pewno nie była Clary,Izabell odpada nie wchodziła by bez pukania chyba wczoraj się nauczyła pukać. Na Aleca ta postać jest za niska a wię zostaje tylko jedna osoba.

-Co ty tu robisz Rouse?-powiedziałem nie mając ochoty z nią rozmawiać.

-Przyszłam ponieważ chciałam z tobą porozmawiać na temat tego co stało się w czoraj rano.-powiedziała-długo nad tym myślałam i doszłam do wniosku że było nam dobrze kiedy razem byliśmy i powinniśmy do siebie wrócić-dodała.

-Nie bądz śmieszna. Okey? Musisz zrozumieć że nic do ciebie nie czyłem nie czuję i nic czuć nie będę. Zrozum to. Jestem od dłurzszego czasu wreszcie szczęśliwy-powiedziałem mając nadzieję że zrozumie. Niestety jest jeszcze bardziej głupia niż sądziłem

-Ale ja cię kocham!. Kocham cię nie rozumiesz!-powiedziała krzycząc.

-Ty nie wiesz co to znaczy kochać a miłość w twoim słowniku znaczy tylko pożądanie, żeby robić dobrze drugiej osobie. Pokazywać się z kimś kto jest modnie ubrany na mieście czy przed swoją paczką i móc pochwalić się ze to ciacho to mój chłopak. A ja nie chce z tobą być bo cie nie kocham! Kocham tylko Clary. Nie ciebie! Clary! To ją kocham! Zrozum!-powiedziałem tracąc kontrole nad sobą.

-Próbujesz udowodnić sobie że ją kochasz. Okłamujesz sam siebie.Nie pamiętasz wieczornych schadzek w świetle księzyca?-zapytała podchodząc do mnie bliżej-Kiedy przy świetle księżyca się pocałowaliśmy i wtedy właśnie wyznałeś mi swoje uczucia?-zapytała ponownie. Po chwili poczułem jej usta na swoich.Nie zdążyłem nic powiedzieć ani zrobić bo do pokoju ktoś wszedł.Zdążyłem tylko zarejestrować burzę blond włosów wybiegających z pokoju. Jasna cholera! Odepchnąłem Rous z całej siły że aż wpadła na ściane na przeciwko.

-Co ona może ci dać?Co ona ma takiego czego niemam ja?-zapytała

-Ma uczucia. Nie to co ty!-krzyknołem i wybiegłem na korytarz zaczołe się rozglądać. Może zobaczę gdzieś Clary? Mojego aniołka zktórym jeszcze rano się całowałem?Na anioła co ona zrobiła!Gdyby nie Rouse nic b y się nie stało. Zaczołem przeszukiwać cały instytut ale po moim aniele ani śladu. nigdzie jej nie było. Przepadła jak kamień w wodę.Co ja narobiłem? No co?!





 Dobra mam dziś dobry dzień a więc wstawiam nexta. W przyszłym tygodniu nie będzie nastepnego rozdziału bo nie będzie mnie w domu a tam gdzie jade nie ma internetu. Niestety. Mam nadzueje ze jak wruce to pod tym postem będzie przynajmniej 8 komentarzy. Widze ile mam w tej chwili wyświetleń i wiem ze ktos czyta moje wypociny.Licze ze nie zepsulam wam resztki tego dnia bo kompletnie nie mialam pojecia co napisać. Rozdzial wyszedł mi kiepsko ale ocene pozostawiam wam.

Wasza Clarissa Fairchild

piątek, 17 czerwca 2016

Dzień rodziny

                                     Jaki mamy dzień tygodnia? 

17 czerwca. 
  Ktoś powie tak ale to normalna data jak każda inna.

 Tak jest to normalna data ale świętujemy dziś dzień rodziny a więc spędzcie tę resztke dnia z rodziną. Braćmi siostrami, mamami, tatusiami itd.

 Jestem pewna że to  docenią.Ja w szkole miałam z tej okazji piknik rodzinny mieszany ze sportem.

Ciekawie go rozpoczęłam i zakończyłam.A to wszystko dla tego że spędziłam go z moją małą rodzinką i ze znajomymi ze szkoły.

    Zachęcam do szukania takich nietypowych świąt bo jest ich naprawdę dużo a co niektóre są bardzo ciekawe.

niedziela, 12 czerwca 2016

rozdział 11

                            Clary
Kiedy wreszcie skończyłam  robić spodnie dla Izzy (co nie było łatwe ponieważ młody Herondale mi utrudniał pracę) postanowiłam że wejdę do kuchni ponieważ przegapiłam śniadanie razem z moim chłopakiem.Na anioła jak to pięknie brzmi.Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego określenia.
Zrobiłam nam jajecznicę szynką,pomidorami i szczypiorkiem.Nałożyłam na dwa talerze jajecznicy do dwóch kubków nalałam kawę i herbatę.Nigdy nie zrozumiem osób które lubią pić kawę.Przecież jest ona ohydna,taka bleeee.Kiedy dotarłam do pokoju otworzyłam drzwi ramieniem i weszłąm do środka.Herondale leżał na hamaku.Oczy miał przymknięte. Mruczał pod nosem tylko sobie znaną melodię.Jak najciszej podeszłam do stolika i położyłam śniadanie na nim po czym po cichutku podeszłam do hamaka  w którym leżał Jace.Pocałowałam go delikatnie w usta.On nie otwierając oczu odwzajemnił mój pocałunek.Po chwili znalazłam się na nim.Niestety hamak nie wytrzymał ciężaru naszych ciał i wiązanie, które swoją drogą miało nigdy się nie rozwiązać ponieważ cytuję Aleca Prędzej obetną mi włosy na jeżyka niż to się rozwiążę. No niestety jutro czeka cię fryzjer ala Clary.Ja miałam wygodne lądowanie takie miękkie, ale kościste. Ale nie można mieć wszystkiego, prawda?Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Wstałam z Jacea i pokazałam mu ręką na stolik. Podszedł do mnie wziął na ręce i postawił dopiero gdy miałam pod tyłkiem krzesło.Sam usiadł obok mnie.Po skończonym posiłku postanowiłam wziąć prysznic. Poszłam do łazienki umyłam się, po czym wysuszyłam łosy. Kiedy chciałam się ubrać zauwazyłam że nie mam ubrań.Cholera. Zawiązałam ręcznik i wyszłam z łazienki.

-UUUU Fairchild niezłe nogi-powiedział a ja zapewne zrobiłam się czerwona na twarzy. Nie wiem czy od tego tekstu czy od tego ile może on zobaczyć. Podeszłam do szafy i wybrałam sobie ciuchy   po czym się w nie przebrałam.  
   Podeszłam do szafki w której miałam swój zeszyt w którym miałam zapisane wszystkie pomysły na nowe pomieszczenia w instytucie.Miała je urządzać Izzy,ale każdy postawił na mnie. Nikt nie chce mieć różowego salonu lub kuchni.
-Co będziesz robić?-zapytał mnie mój chłopak.
-Będę planowała sypialnie dla ciebie więc powiedz mi jaki chcesz kolor ścian,jakie meble i oczywiście ich kolor oraz jakie chcesz łóżko.Na stronie internetowej powinny jakieś ciekawe propozycję być. Spoko?A i jeszcze wybierz sobie kolor łazienki. Prysznic czy wanna?Kafelki czy mata?Jaki kształt umywalki?Ile szafek?-Zaniemówił. I to dosłownie ale co ja poradze musze wiedzieć.
-Zdaje się na ciebie-mówi a ja mam ochotę go umordować.Co prawda on nie wie ile ja mam na głowie,ale mógłby mi pomóc!
-Myślę że jesteś na tyle dużym chłopcem że potrafisz wybrać kolor ścian i umeblowanie do swojego pokoju-mówię lekko poddenerwowana- Ale skoro nie potrafisz... To z kim zgodziłam się chodzić?Skoro nie potrafisz umeblować pokoju to nie wiem czy potrafisz mnie uszczęśliwić-mówię licząc że to do niego jakoś dotrze ale nie.On tylko się uśmiecha.
-Nie to miałem na myśli. Chciałem abyś ze mną urządziła mój pokój, bo kto wie czy nie zamieszkasz tam razem ze mną?-powiedział a ja się zaśmiałam. Nieprawdopodobne że mogą mi się tak zmieniać emocję. Tak szybko
-Marzenia ściętej głowy, ale ci pomogę-mówię i tak jak przewidywałam zajęło nam to cały dzień ponieważ młody Herondale nie mógł zdecydować się czy wanna czy przysznic i jakie łóżko sobie wybrać.Wieczorem wykąpałam się i przebrałam w piżamę. Dziś muszę znowu spać na podłodze tylko że dziś śpię z Jacem bo hamak się zarwał. Kiedy się kładłam spać przypomniałam sobie o tym co mówił Alec gdy pytaliśmy się czy to się nie zarwie Prędzej obetną mi włosy na jeżyka niż to się rozwiążę. Przygotowałam sobię maszynkę żeby jutro ogolić Aleca.Gdzy Jace też skorzystał z łazienki położył się na materacu dwuosobowym a ja położyłam się jak najdalej chociaż nie wiem dla czego.
-Co robisz?-zapytał szczerze zdziwiony Jace.-Przecież nie gryzę.-dodał
-Nic po prostu zawe=sze tak robię gdy śpię z chłopakiem, taki odruch. wybacz-mówię odwracając się całym ciałem w jego stronę. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej prze co mogłam usłyszeć szybkie i nie równe bicie jego serca. Miałam głupią nadzieję że to ja tak na niego  działam.Nadzieja matką głupich. Podpowiada mi głosik w mojej głowie. Ale każda matka kocha swoje dzieci i trzyma je przy życiu. Odpowiadam sobie w głowie.
-Nie mogę uwierzyć w to co się dziś wydarzyło-powiedział po chwili.
-Nie rozumiem. O co chodzi?-pytam się go szczerze zaciekawiona.
-Tyle się dziś wydarzyło-mówi lekko rozmarzonym i na w pół śpiącym głosem.
-A co się wydzrzyło takiego ważnego dla ciebie?-pytam. Kiedyś za tą ciekawość trafię do piekła ale póki co jestem ciekawa czy dla niego te same momenty z dzisiejszego dnia są ważne co dla mnie?
-Zostałaś moją dziewczyną a przed tym wyznałem ci moje uczucia a ty mi swoje.To było magiczny moment.Po raz pierwszy się z toba całowałem. Odzyskałem swoje wspomnienia.Rozstałem się z tym plastikiem i powiedziałem jej cos co zae]wsze chciałem jej powiedzieć-powiedział i uśmiechnął się w moją stronę.Kiedy miwił cały czas patrzył mi w oczy po czym  mnie pocałował. Namiętnie i głęboko. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o wstęp do mojej buzi. Rozchyliłam usta pogłębiając jeszcze bardziej ten elektryczny pocałunek w którym starałam się wyrazić swoje uczucia do niego.Ale ktoś powie że mogę przecież mu powiedzieć. Tak mogłabym mu powiedzieć ale nie istnieje takie słowo które opisuje moje uczucia co do niego.Kiedy zabrakło nam tchu odsuneliśmy się od siebie z niechęciom wypisaną na twarzy. Ponownie położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zamknęłam oczy ale za nim całkowicie sen zmorzył moje powieki usłyszałam te cudowne słowa wypowiedziane z yst ukochanego.A miano wicie Kocham cię. Te słowa sprawiły że usnęłam z uśmiechem wypisanym na twarzy.
Tak wiem wiem miałam wstawić koleiny rozdział gdy pojawi się 6 komentarzy.Niestety nie spełniłam obietnicy ponieważ moja koleżanka dostała się do kompa i usuneła wszystkie rozdziały z wersji roboczej teraz wszystkie rozdziały będą pisane na bieżąco. Nie wstawiałam pózniej rozdziału ponieważ nie miałam weny na napisanie.
Także przepraszam a next pojawi się gdy będzie 9-10 komentarzy

środa, 8 czerwca 2016

LBA!!



Nie przychodzę do was z rozdziałem ale...

 LBA!!! Moje pierwsze LBA na tym blogu.Nominowały mnie Demonica Edomu oraz
Lady Herondale


 Dla niewtajemniczonych .
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominowała.

 Zacznę może od pytań które zadała mi Lady Herondale

1. Dla czego zaczęłaś pisać?
  Pisać zaczęłam dla tego ponieważ ponieważ niekoniecznie podobało mi się zakończenie Miasta kości. Wtedy zaczęłam układać sobie w głowie dalsze losy tych że bohaterów.W końcu moja koleżanka która też interesuje się DA powiedziała że skoro mam tyle pomysłów to powinnam założyć bloga. No i założyłam.

2.Od kiedy piszesz?
Piszę od Dnia singla czyli 15 lutego.

3 Jakie jest twoje ulubione danie?
Spaghetti

4 Co sądzisz o serialu Shadowhunters?
Co o nim sądze?Nie podoba mi się ten serial. Aktorzy nie wyrażają takich emocji... no  nwm  jak to ująć ale film bardziej mi się spodobał. Jedenynie filmowy Alec był kiepski, ale za to ten z serialu,,, Bomba. Np Clary była szczęśliwą nastolatką a w serialu tego nie widać... Nie będę dalej pisać co mi się nie podoba. Po prostu wolę film niż serial.

5 Przeczytałaś Panią Noc? Jeśli tak to co o niej sądzisz?
Nie. Niestety jeszcze jej nie przeczytałam.Ale zamierzam w najbliższym czasie.

6. Twój ulubiony film?
 Można podać więcej niż jeden?
Na pewno Dary Anioła,Niezgodna i Kosogłos.

7. Jaka jest twoja ulubiona część darów Anioła? (Wybierz tylko jedną!)
Nie potrafię wybrać. Wszystkie części mi się podobały więc nie mogę wybrać tylko jednej.

 8. Masz jakieś zwierzę?
 Tak. Mam psa!!

 9. Jakiej muzyki słuchasz?
Różnej. Ale najczęściej Popu.

 10. Ulubiona piosenka?
Ulubiona piosenka. Hmmmmm. Teraz to chyba Get ugly Josona Derulo i Hair w wykonaniu Little Mix. Nie umiem wybrać między tymi dwiema.

 11. Czytałaś kiedyś opowiadanie o L.H. lub H.S? Co o nim sądzisz?
 Wstyd się przyznać ale nie wiem co to jest.
Teraz pytania od Demonicy Edomu
1. Ile masz lat?
Mam 13 lat
 
2. Twój ulubiony film?
Odpowiedz powyżej
 
3. Twoja reakcja na pierwszy komentarz?
Skakałam jak oszalała po całym domu aż sąsiedzi z dołu  przyszli się  skarżyć.

4. Jakie masz zainteresowania?
Lubię pisać,tańczyć w domu żeby nikt nie widział bo się stresuje.
 
5. Twoje ambicję?
Nie mam
 
6. Ulubiony napój?
Shake owocowy
 
7. Ulubiony smak lodów?
O smaku oreo, staciatella lub po prostu waniliowe
 
8. Twoje największe marzenie?
Może trochę dziecinne ale chce znalezć swojego księcia.

9. Ulubiona potrawa?
odpowiedz powyżej
 
10. Na czym ci się najlepiej piszę?
Na notebooku lub laptopie rodziców
 
11. Ile masz blogów?
To jest mój jedyny blog.Ale na swoim koncie mam bloga koleżanki.
 
 
   Moje pytania 
1.Twoja ulubiona piosenka.
2.Ulubiona bajka z dzieciństwa.
3.Twoje przezwisko z młodszych lat.
4. Bez czego nie możesz wyjść z domu? 
5.Masz jakieś zwierze? Jak tak to jakie i jak się wabi?
6.czytasz obecnie jakąś książkę?Jeśli tak to jaką?
7.Jaką książkę możesz polecić?
8.Zakochałaś się kiedyś?
9.Jakie lody lubisz najbardziej?
10.Uprawiasz jakiś sport? Jeśli tak to jaki?
11Ulubiony piosenkarz lub piosenkarka

   Nominuję

środa, 1 czerwca 2016

Rozdział 10

    Jeżeli pod  tym postem będzie przynajmniej 6 komentarzy dodam nexta. Od razu uprzedzam że moje komentarze się nie liczą**                                     


                                            Jace
Tej nocy śniła mi się pewna blondynka której oczy patrzyły na mnie... Ze strachem o mnie?Nie wiem.Po chwili zrozumiałem,że jestem ranny a ona trzyma moją głowę na swoich kolanach mając łzy w oczach.
-Kocham Cię Clary-te słowa były wypowiedziane z moich ust.Po chwili zaczęły pojawiać się różne...Wspomnienia? Chyba tak.Byłem w foyer i widziałem czwórkę osób których nie rozpoznaję.Potem byłem w sali treningowej gdzie śmiałem się z lekko puszystej dziewczyny o rudych  włosach.Była podobna do Clary,ale to nie może być ona chyba że jest tleniona. Wtedy to co innego.Potem pogrzeb jakiegoś chłopaka na którym byłem tylko ja i obcy mi ludzie.I tak z jednego wspomnienia pojawiały się nowe i nowe.Po chwili obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Położyłem się obok mojego aniołka i zacząłem delikatnie jezdzić koniuszkami palców po jej policzkach,potem po szyi po czym pozwoliłem sobie delikatnie ją pocałować.
-Bardzo miła po... Co ty robisz!-Krzyknęła ja w ciąż się uśmiechałem.-Dlaczego się tak szczerzysz co?!-podniosła głos.
-Może uśmiecham się dla tego że cię kocham?-zapytałem a ją zatkało.Dosłownie.
-Nic to nie zmieni.Nic nie pamiętasz-szepnęła ze smutkiem w głosie.
-I tu się mylisz.Pamiętam wszystko,włącznie z tym że miałaś rude włosy-mówię a ona patrzy  na mnie ze szczęściem wymalowanym w jej pięknych szmaragdowych oczach.
-Clary czy ty...-nie potrafiłem tego powiedzieć.
-Też Cię kocham Jacie Herondale- powiedziała i wpija się w moje usta.Pogłębiam ten elektryczny pocałunek.Wyrażałem w tym pocałunku  wszystkie swoje uczucia.Ten pocałunek był na początku delikatny, ale iskra zmieniła się w ogień. Pocałunek był namiętny,agresywny niemal bolesny.Żadne z nas nie chciało go przerywać,ale ktoś wparował do pokoju.
-Clary musisz...-To była Izzy nie chciałem puszczać mojego aniołka ale ona odsunęła się bardzo szybko-Ha wiedziałam!Alec mamo przyjdzcie do pokoju Clary  natychmiast!-Krzyczała Isabell.
-Isabell co się stało?-zapytał zmartwiony Alec razem z Marys.
-Wiedziałam! Wiedziałam że będą razem!-Powiedziała szczęśliwa Izzy.-zerwałeś z Rous?-zapytała tym razem mnie.
-Nie.Odzsyskałem dopiero wspomnienia a ty już.Poza tym co to ma być?!Ani grama prywatności nie dadzą człowiekowi-powiedziałem z udawaną pretensją w głosie.
-Co to za krzyki!?-usłyszałem jak Rous która w mgnieniu oka znalazła się w moim i Clary pokoju.Chciałbym wreszcie użyć sformułowania naszego pokoju,ale jak na razie jest jeden problem a na imię mu Rous.Spojrzała na mnie i na blondynkę która wtulała się w moje umięśnione i oznakowane runami i bliznami ramiona.Popatrzyła się na mnie.
-Co to ma być!? Odczep cię od MOJEGO CHŁOPAKA! Krzyknęła odciągając mojego aniołka w czym ja jej nie pomogłem.Wręcz przeciwnie trzymałem mojego aniołka mocno.-Co ty robisz!Przecież to ja jestem twoją dziewczyną a nie ta suka!-powiedziała wręcz wykrzyczała.
-Nie pozwalam ci tak o niej mówić!-tym razem to ja krzyknąłem wstając-Poza tym co cię to obchodzi co robimy przecież nie jesteśmy razem-powiedziałem.
-Co?! Zobacz co  ta suka z tobą zrobiła!-Krzyknęła a ja zrobiłbym jej krzywdę,ale między nami pojawił się mój aniołek,moja gwiazda. Wzięła w swoje delikatne ręce moją twarz i lekko nachyliła w swoją stronę ponieważ była niższa ode mnie.
-Nie warto.-powiedziała szeptem
-Ale słyszałaś jak się o tobie wyraziła?Pozwolisz jej na to?-zapytałem ze zdziwieniem równie cicho jak ona.
-Słyszałam,ale nie będę jej tego zabraniać.Wyraża opinię na mój temat publicznie.Lata mi to co ona o mnie mówi i myśli.Wiem że nikt z instytutu jej nie popiera i nikt tak do mnie nie powie.Umiem się bronić ale zaczynając jej zabraniać tak do mnie mówić będzie się tylko nakręcać.Zakazany owoc najlepiej smakuje-Uśmiechnęła się delikatnie a moje serce wykonało salto i urosło o dwa rozmiary na ten gest. Taki niewinny i uroczy.Ona sama miała rację nie warto,ale jak usłyszałem jak ten plastik nazywa mojego aniołka...Coś we ,mnie pękło.Po prostu.
-Omamiła sobie ciebie wokół palce.Nie widzisz tego?-zapytała Rous  kierując to pytanie w moją stronę.
-Nie owinęła po prostu mnie kocha. Czyli robi coś czego ty nie potrafiłaś nie potrafisz i nie będziesz potrafić zrobić i poczuć.Nikogo takimi uczuciami nie obdarzysz bo nie będziesz potrafiła.-Powiedziałem jej-A i chodziłem z tobą tylko dla tego że przegrałem zakład z chłopakami.-dodałem a jej mina ze złej zrobiła się...Nie wiem jak to ująć.Miała łzy w oczach, ból,smutek,rozpacz i wiele innych uczuć.
-Izzy po co tak właściwie przyszłaś?-zapytał mój blond włosy aniołek Izzy.
-AAA przez to całe zamiesznie zapomniałam.Zrobisz i z tych spodni Boyfrendy? zapytała Izzy. Clary tylko do niej podeszła i wzięła spodnie które czarnowłosa miała w ręku chyba cały czas a ja je dopiero teraz zauwarzyłem.
-Na co się tak patrzycie!?Potrzebuję spokoju. Wynocha z mojego pokoju-powiedziała z uśmiechem na ustach na zdziwione spojrzenia innych.Kiedy chciałem wyjść z pokoju Clary złapała mnie za ręke.
-A Pan gdzie się wybiera panie Herondale?-zapytałą mnie.
-Myślałem ze panienka potrzebuje spokoju więc nie chciałem panience przeszkadzać-zacząłem mówić tak jak ona.
-Ależ panie Herondale pan nigdy nie przeszkadza.-powiedziała z uśmiechem podeszła jeszcze blizej mnie i wpiła się w moje usta już drugi raz w ciągu tego poranka co szczerze mi się podobało.

  No to mamy rozdział dziesiąty. Postanowiłam wstawić rozdział ponieważ dzisiaj mamy... Dzień dziecka!!!!!!!!!!!! A więc dla wszystkich czytelników będzie to taki mały prezent z okazji tego święta ode mnie.

 Wasza Clarissa Fairchild

czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 9

Przeczytajcie informacje pod rozdziałem.

Jace
Ta blondynka kogoś mi przypominała tylko nie wiem kogo. Rozejrzałem się po pomieszczeniu w którym się znajduję.Było w nim pełno ludzi których nie znam.
-Gdzie ja jestem?-zapytałem mając nadzieję że mi ktoś odpowie.
-Jesteś w instytucie w Nowym Yorku.Ja jestem Alec Lightwood, twój parabatai,obok mnie stoi moja siostra Isabell, a po prawej stronie twojego tymczasowego łóżka stoi twoja dziewczyna Rous- powiedział Alec jeśli dobrze pamiętam.Spojrzałem że komo na moją niby dziewczynę.
-To niby ma być moja dziewczyna?!Przecież ona wygląda jak lalka barbie! Nie to co ta dziewczyna która wybiegła...gdzieś-powiedziałem.
-Ona jest twoją dziewczyną.Niestety. Ta dziewczyna która wybiegła to Clary-powiedziała czarnowłosa.
-Pamiętasz jak masz na imię?-zapytał Alaric albo Alec żeby zmienić temat rozmów.
-Nazywam się Jonathan Christofer Herondale- odpowiedziałem automatycznie.
-Odpoczywaj za jakiś czas ktoś do ciebie przyjdzie-powiedziała Isaball czy Isabell.Po pięciu minutach zostałem sam w tym pomieszczeniu.Dlaczego nic nie pamiętam? Tylko ta blondynka kogoś mi przypomina.I tak zasnąłem. Z głową pełną różnych pytań.
    Clary
On mnie nie pamięta! Ale przecież wyznał mi miłość. Powiedział że mnie kocha.Gdy tak płakałam ktoś wszedł do pokoju. Była to Izzy.
-Mogę wejść?-zapytała cicho.
-wchodz- powiedziałam a Izzy weszła do pokoju i usiadła da łóżku.
-Co się stało?-zapytała Izzy ona mnie zna od dawna wie kiedy coś się ze mną dzieje.
-Bo kiedy napadły na mnie i na Jace demony...Po prostu  kiedy Jace leżał na moich kolanach z tą dziurą powiedział trzy słowa skierowane do mnie-powiedziałam-po prostu nie powiedziałam wam wszystkiego ponieważ była tam jego dziewczyna-dodałam.
-Co ci powiedział?-zapytała ciekawa czarnowłosa.
-Kocham Cię Clary. Gdy to powiedział zamknął swoje piękne złote oczy. A teraz mnie nie pamięta-powiedziałam bliska łez.
-Spokojnie wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży-mówiła Izzy przytulając mnie i kołysząc  w przód i w tył.Nie wiem czy to miało mnie uspokoić czy ją.
-Sama w to nie wierzysz- powiedziałam-A najgorsze jest to że ja go kocham, a gdy stracił pamięć nie pamięta tego co mi wyznał. Te trzy słowa które wypłynęły z jego ust... Były najpiękniejszymi słowami na całym Bożym świecie-powiedziałam zalana łzami.
-Hej nie płacz.Wszystko wróci do normy. Zrobię wszystko żeby przywrócić mu pamięć.-powiedziała gdy nagle do pokoju wszedł Jace.
-Isabell czy jak ci tam... Możesz nas zostawić samych?-zapytał
-Jasne-powiedziała z uśmiechem i wyszła.
-A więc co Cię do mnie sprowadza? I co tu właściwie robisz? Musisz odpoczywać w skrzydle szpitalnym.-powiedziałam.
-Spokojnie.Alec powiedział że to jest mój pokój i że to tu będę dochodzić do siebie.Chciałbym cię o coś zapytać. Mogę na każdy temat?-zapytał nie pewny. Uśmiechnęłam się i pokiwałam twierdząco głową na znak zgody.
-Czy nas cos łączyło bądz łączy?-zapytał a ja nie wiedziałam co powiedzieć-Usłyszałem kawałek twojej rozmowy z tą dziewczyną kiedy opowiadałaś jej o tym ataku demonów przez który wylądowałem w skrzydle szpitalnym. Mówiłaś,że kiedy traciłem przytomność powiedziałem trzy bardzo dla ciebie ważne słowa. A mianowicie Kocham Cię Clary. Czy to była prawda?-zapytał patrząc mi w oczy. Starałam się nie patrzeć mu w oczy ale gdy zrozumiał dlaczego na niego nie patrzę tylko mam głowę opuszczoną wziął mój podbródek w dwa palce i podniósł go. Jeśli można to tak nazwać. Patrzyłam teraz na niego pod kątem prostym.
-Jace, żeby się tego dowiedzieć musisz odzyskać choć trochę pamięci-mówię mu-a teraz idz spać.Musisz odpoczywać.-dodaje pokazując na hamak.
-A ty gdzie będziesz spać?Przecież mówiłaś że masz tu pokój-zdziwił się.
-Na podłodze-mówię a ten patrzy na mnie dziwnie-No co?
-Nic,ale na hamaku było by ci wygodniej-mówi z uśmiechem.Kiedy się przebrał w piżamę i ja również położyłam się na podłodze na której był gruby i ciepły koc. Przykryłam się kołdrą i już usypiałam gdy Jace mnie wybudził.
-Słodkich snów Złotowłosa-mówi.
-Śpij-mówię.
-Liczyłem na to że powiesz coś w stylu Dobranoc słodki Złotowłosy.-mówi
-Śpij-mówię ziewając.Sen szybko zmorzył mi powieki

 Rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu, chyba że będzie jakaś dla mnie ważna data wtedy będzie wcześniej.Rozdziały pojawiać się będą najczęściej  w piątek lub w weekend.
 Chciałabym prosić wszystkich którzy czytają mojego bloga o komentowanie.Dla was to chwila a dla mnie wielka motywacja. 
  Wasza Clarissa Fairchild 

środa, 18 maja 2016

Hej


Chciała bym poprosić was abyście wchodzili na mojego drugiego bloga który prowadzi moja przyjaciółka Kasandra. Ten blog jest na moim koncie ponieważ Kasandra chciała założyć bloga no to go założyła na nie wylogowanym moim koncie. Jest tam na razie tylko jeden taki post o jej przyjaciołach, ale niebawem się to zmieni.



    Serdecznie zapraszam na bloga mojej przyjaciółki 
                        Wasza Katarina.

poniedziałek, 16 maja 2016

rozdział 8

Ten rozdział ze specjalną dedykacją dla Emilii Chyt, która chciała lub chce mnie zabić za zakończenie poprzedniego posta.Niestety takie akcje mogą się dziać.

Clary
-kocham Cię Clary-powiedział Jace i zamknął oczy.W miarę moich możliwości szybko zaniosłam nie przytomnego Jacea  do skrzydła szpitalnego. Zajęłam się odkarzaniem jego ran po czym rysowałam mu kilka iratze,ale one nie pomagały. Znikały tak szybko jak się pojawiły. Zadzwoniłam do Marys ale w Idrysie nie ma zasięgu, potem do Izzy która odebrała za 5 razem
-Izzy przyjeżdżajcie do instytutu natychmiast-powiedziałam na jednym tchu
-Nie zabiłyśmy ani jednego demona-powiedziała
-gówno mnie to interesuje przyjeżdżajcie-rozłączyłam się.Wzięłam kartkę i długopis po czym wysłałam ognistą wiadomość cichym braciom.
      Po 10 minutach w instytucie była Izzy z Rous i Aleciem który miał ich szpiegować czy czasem czarnowłosa nie chce nic zrobić plastikowi.Szybko wszyscy znalezli się w skrzydle szpitalnym.
-Co mu się stało?!Co mu zrobiłaś ty potworze!-powiedziała płacząc Rous.Nie mówię już o mnie ponieważ ja miałam wodospad łez.
-Ja nic mu nie zrobiłam.Jakieś półgodziny po waszym wyjściu w instytucie pojawiły się demony.Gdy jednego zabiłeś na jego miejsce pojawiał się kolejny dużo silniejszy od poprzedniego.Kiedy walczyłam z dwoma usłyszałam jak Jace woła  moje imię odwróciłam się, ale zobaczyłam tylko jak Jace staje przede mną i zostaje ugodzony jednym z pazurów tego czegoś-powiedziałam i starałam się nie płakać chociaż słabo mi to wychodziło.
-A jakie były to demony?-zapytał Alec
-To były jakieś krzyżówki. Nigdy nie widziałam takiego gatunku demonów.Nawet w podręczniku ich nie ma-powiedziałam w tym samym momencie do skrzydła wszedł brat Enoch.
-Może zostać tylko najważniejsza osoba dla Jonathana Herondela. Oczywiście był to ten plastik bo jak powiedział Ja jestem jego dziewczyną a wkrótce narzeczoną powiedziała patrząc na mnie z satysfakcją. wyszliśmy na korytarz. Siedzieliśmy chyba godzinę kiedy wyszła Rous z posępną miną. W głowie miałam same mroczne scenariusze. W duszy modliłam się do Razjela o to aby żył.
-Macie wejść. Wszyscy-powiedziała i znowu weszła do sali.
-Żeby obudzić Jonathana trzeba go pocałować. Ma być to pocałunek prawdziwej miłości inaczej Jonathan będzie pomiędzy jawą a snem.-Jak na komendę Alec i Izzy spojrzeli na mnie.
- Clarisso podejdz proszę-rozległ się głos cichego brata w mojej głowie. Podeszłam do Jace, usiadłam na materacu obok niego i schyliłam się aby moje usta spoczeły na jego.Jego usta smakowały miętą.Kiedy odsunęłam się od niego on zaczął ruszać powiekami. Gdy otworzył oczy nie wytrzymałam i się do niego przytuliłam. Zapomniałam o bożym swiecie. Gdy poczułam jego ramiona otaczające moją talie...Byłam po prosty prze szczęśliwa.Gdy się od niego oderwałam powiedział kilka słów a moje serce zapadło się pod ziemie.
-Nie pamiętam cię.Nie obraz się bo jesteś piękna, ale nie pamiętam żebym cię kiedykolwiek poznał-powiedział a ja zeszłam z łóżka i po prostu wybiegłam z tego cholernego skrzydła

wtorek, 10 maja 2016

rozdział 7

Izzy
Nie wierzę! Moja własna matka jest przeciwko mnie! Moja własna matka! Nie wierzę! Okey Izzy uspokój się.Wdech wydech.Kilka razy jeszcze zrobiłam ten uspakajający gest po czym usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Po głośności i ilości uderzeń poznałam że to Clary. Tak jak myślałam to była ona.
-Myślałam czy ci nie pomóc._Powiedziała cicho. I teraz  uświadomiłam sobie jaka ona drobna a my jeszcze dokładamy jej obowiązków.Muszę to naprawić. Jaką ja jestem przyjaciółką!?Muszę się poprawić.
-Tak musisz mi pomóc.Nie wiem w co się ubrać!Poza tym muszę temu plastikowi pokazać że jestem we wszystkim lepsza i piękniejsza.Niech wie z kim zadarła_mówię
-Marys by cię powiesiła na stryczku._mówi. Ma rację.Clary się uśmiechnęła tak słodko.
-Mam nadzieje że powiesz Jaceowi co do niego czujesz.Jeżeli mu tego nie powiesz to będziesz cierpieć.A jak ty będziesz cierpieć to i ja i Alec a nawet Marys. Ten instytut opiera się na tobie. Nie zapominaj tego. Poza tym może Jace z nią zerwie dla ciebie? Nigdy nie wiadomo._mówię żeby ją trochę podnieść na duchu
-Może tak Izzy,ale wtedy co będzie?Zapomnimy wszystko co się stało?Wątpię.Poza tym to Rous go zmieniła. Słyszałaś jaki był kiedy jej nie poznał. To ona go zmieniła nie ja.Prawdziwa miłość ma takie cechy.Może cię naprawić. Pamiętasz? Tylko prawdziwa miłość_powiedziała wychodząc z mojej garderoby. Nawet nie wiem kiedy tam weszła._Skoro chcesz pokazać tej Rous ze jesteś od niej lepsza stawiamy na naturalne piękno_ Mówi a ja się do niej uśmiecham
-Jednak się czegoś nauczyłaś_mówię dumnym głosem.Zobaczyłam jaką sukienkę 
 mi przyszykowała
-Do tego delikatny makijaż i dobrana fryzura  i będzie dobrze. Po godzinie byłam gotowa. zobaczyłam efekt i mnie zatkało.
-Jednak coś umiesz -mówię do Clary.Ona się tylko uśmiechnęła
-Ja idę pomóc temu plastikowi a potem będę w mojej sali-mówi
-Będziesz robiła to co zawsze?-pytam ta tylko kiwnęła mi głową na tak
-Mam nowe piosenki więc wiesz. Dobra ja idę. Ciał -mówi i wychodzi.
 Clary
Poszłam do mojego i Jacea pokoju bo to właśnie w nim przygotowywała sie Rouse. Przypadek? Nie sądzę.Kiedy doszłam do pokoju zobaczyłam jej walizkę. Siedziała na biurku. Jace siedział na hamaku.Nie rozmawiali co mnie bardzo zdziwiło.Podeszłam do walizki Rouse i zobaczyłam jej zawartość.
-Co to jest? Chcesz iść do Pandemonium w tym czymś?!-zapytałam trochę ostrzej niż planowałam,ale co.
-To są moje ubrania na co dzień.-mówi a ja mam wrażenie że padnę ze śmiechu. no błagam. Przecież to ledwo tyłek zakrywa. A jej sukienki są do kostek.No błagam!
-I co ja mam z tobą zrobić?-pytam się sama siebie-Już wiem!-krzyczę -Pokaż wszystkie sukienki. Muszę zobaczyć która leży na tobie najlepiej-mówię.Rouse przymierzała wszystkie sukienki a aja usiadłam na hamaku i zaczęłam rozmawiać z Jacem na luzne tematy. Gdy w końcu ten plastik wyszedł zza parawanu wiedziałam że to ta sukienka. Była ona zielona na rękaw do łokci i była za kostkę
-Marsz za parawan!-rozkazałam władczym tonem.Ta posłusznie poszła. Gdy dziewczyna wyszła wyrwałam jej sukienkę i pobiegłam do pokoju obok. Usłyszałam tylko że oboje idą za mną. To dobrze. Podeszłam do maszyny. na sukience zaznaczyłam gdzie będe ciąć.
-Marsz pod prysznic. Masz się wykąpać aby nie cuchnąć potem.Potem możesz założyć sukienkę.Po około 20 minutach wyszła
-Dłużej się nie dało?Dobra siadaj-pokazałam jej na krzesełko przed toaletką.Posłusznie usiadła a ja zaczęłam układać jej fryzurę.Postanowiłam na warkocza holenderskiego.Delikatny makijaż i wła la gotowe.
-To wygląda niesamowicie!-krzyknęła
-Dobra schodz na dół Izzy pewnie już czeka. Tylko nie zapomnij o broni-mówię i widzę tylko jak jej dość potężna postawa znika w drzwiach pokoju.
-I zostaliśmy sami-powiedział Jace
- Raczej zostałeś sam bo mnie tu nie ma -powiedziałam  i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do foyer gdzie były już Rous i Marys bo Izzy na pewno się spózni. Jak zawsze zresztą.Po półgodzinie Marys była w idrysie bo została wezwanie od Clave. I tym sposobem zostałam sam na sam z Jacem.
-Clary rozumiem że nie chcesz ze mną rozmawiać. Tak?-zapytał ze smutkiem w głosie i oczach. Serce mi się krajało na ten widok więc odwróciłam wzrok.Siedzieliśmy w naszym wspólnym pokoju.
- Powinieneś się rozpakować Jace-powiedziałam.
-Clary naprawdę cię nie rozumiem.Najpierw jest wszystko w porządku i nagle zaczynasz się tak zachowywać. Powiedz że masz mnie dość to przestanę. Ok?-powiedział a ja w tamtym momencie nie potrafiłam kontrolować tego co robię i się do niego przytuliłam. Tak po prostu.Staliśmy tak dłuższą chwilę. Ja w jego ciepłych i oznakowanych od lat walki ramionach. Przytulona do jego ciepłego,umięśnionego i pełnego run torsu.Szczyt moich marzeń. Szczyt dlatego bo wiem że nigdy się nie pocałujemy.Skąd możesz to wiedzieć? Zapytał cichutki głosik w mojej głowie.Staliśmy tak dobre 10 minut w ciszy tuląc się do siebie nawzajem.W końcu postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Jace bardzo Cię lubię i...-nie dokończyłam ponieważ do naszego pokoju wpadła chorda demonów. Nie wiem ile ich było,ale na pewno około 50 może trochę więcej może mniej. Nie czekając na reakcją Jacea czy którego kolwiek demona oderwałam się od blondwłosego i podbiegłam do szafki w której miałam broń. podałam Jaceowi parę sztyletów. miecz oburęczny, gwiazdy dawida. Tak dokładnie to w cisnełam mu to gdzie popadnie. Wszystko trwało ułamki sekund a ja dziwiłam się że demony nie atakują. Gdy stałam z Jacem w pozycji bojowej dopiero w tedy demony obudziły się jak by z jakiegoś transu i rzuciły się w naszą stronę.Odpierałam atak każdego możliwego demona jaki się na mnie rzucił, ale ich i tak przybywało zamiast walczyć. Odór krwi demonów mieszał się z dezodorantem i moimi perfumami. Powiem szczerze nie za dobre połączenie.Usłyszałam jak Jace woła mnie i zdąrzyłam się  tylko odwrucić i zobaczyłam Jace nabitego na pazura jednego z demonów. Nagle wszystkie znikły i znów zostałam sama z blondynem. Upadłam na kolana jak szmaciana lalka.
-Kocham Cię Clary- wyszeptał i zamknął oczy.

środa, 27 kwietnia 2016

Rozdział 6

Clary
 Tym ktosiem był a raczej była jakaś plastikowa blondynka.
-Przepraszam że przeszkadzam,ale Jace to mój chłopak_powiedziała to z takim gniewem w głosie że myślałam że na mnie skoczy i mnie pożre.Odsunełam się od Jacea, ale jemu to nie pasowało i nie chciał mnie puścić
-Jace pusć mnie Izzy,Alec i Marys też chcą się z tobą przywitać_powiedziałam_ i wydaje mi się że ktoś jest o ciebie zazdrosny_powiedziałam szeptem z lekkim uśmiechem który odwzajemnił
-Pogadamy pózniej_szepnął tak że tylko ja mogłam to usłyszeć. Pokiwałam głową na znak zgody i usiadłam na kanapie. Pózniej obok mnie usiadł Jace. Jego dziewczynie to się nie spodobało bo zmoroziła mnie wzrokiem.Przesunęłam się bardziej do lewej strony robiąc tym samym miejsce temu plastikowi,ale Jaceowi się to chyba nie spodobało, przesunął się do mnie i przytulił tak jakbym to ja była jego dziewczyną a nie ta cała Rous. Izzy się uśmiechneła.
-Wyglądacie jak zakochana para_powiedziała Marys razem z Izzy i Alecem co było bardzo śmieszne i ja i Jace nie mogliśmy opanować śmiechu.Gdy się uspokoiliśmy Marys przedstawiła nam tą cała Rous plastik. -Clary oprowadzisz Jace po wyremontowanej części instytutu_powiedziała Marys a ja miałam wrażenie że zrobiła to nazłość Rous. I dobrze jej tak.
 -Dobrze,ale dalej nam nie powiedziałaś gdzie będą mieli pokoję_powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Niestety wybraliście zły moment na przyjazd, ponieważ mamy remont. Jace masz pokój razem z Clary. Rous dzielisz pokój z Aleciem.Mamy w jednym pokoju tylko jeden hamak a więc śpicie w jednym. To chyba tyle _powiedziała.
 -Ale ja chce mieć pokój razem z Jacem_powiedział ten głupi plastik.
-Niestety musisz dzielić pokój z kimś kto mieszka tutaj i wie gdzie co się znajduje.Jedyne w czym ci mogę pomóc to to że pokój możesz dzielić z Izzy_powiedziała Marys i się do mnie uśmiechnęła.
-A jeżeli chciała bym mieć pokój razem z Clary to co?_ zapytała
 -To Clary skopie ci tyłek i może w końcu nauczysz się szacunku dla dorosłych _mówi Marys a wszyscy wybuchamy śmiechem.
 - Marys a jest jakiś wypad na demony dzisiaj?_zapytałam ponieważ kobieta wczoraj wspominała o wypadzie na te głupie bestie.
-Tak.To będzie damski wypad na demony.Dwie z was idą do pandemonium_powiedziała
-Ale jak to dwie? Nas jest teraz 3_powiedziała oburzona Iz_a z tym plastikiem na pewno nie będe szła do pandemonium_dodała
-Isabello Sophio Ligtwood!!!!!!!!_powiedziała Marys ostrym tonem.
-To ja sobie wypraszam!_Krzyknęła Rous _a ty co nawet nie staniesz w mojej obronie tylko będziesz szeptał na ucho z tym blond mopem!_ krzykneła tym razem na Jace.Tak szeptaliśmy sobie na ucho żeby nikt tego nie usłyszał. Czułam satysfakcję z tego że jest zazdrosna. I to o mnie.
-Uspokójcie się. Krzykami nic nie osiągniecie a możeci tylko to pogorszyć_powiedziałam.
-Clary ma racje. Usiądzcie_powiedział ciągnąc mnie na moje poprzednie miejsce. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego że stoję. Ale jak to ja musiałam coś zrobić bo przecież była bym chora.Cała ja!Tym to razem potknełam sie i upadłabym gdyby nie Jace miałabym randkę z podłogą ale on w ostatniej chwili zdąrzył mnie złapać. Usłyszałam prychnięcie ze strony tego plastiku. Satysfakcja kolejny raz w ciągu 10 minut jak tak dalej pójdzie to będe w księdze rekordów.
-A więc do pandemonium pójdzie Rous i Iz. I nie interesuję mnie to że Ty Isabell nie chcesz z nią iść.O godzinie 21 30 widzę was przyszykowane w foyer. Zrozumiano?_bie pokiwały głowami.Podeszłam do Aleca i wymieniłam z nim parę słów po czym poszłam do Jace w końcu miałam go oprowadzić po instytucie nieprawdaż?Gdy blondyn chciał mnie przytulić odsunęłam się od niego.Spojrzał na mnie z lekkim zawodem w oczach,ale co ja mogę zrobić? Nic.Przyznałam się przed Iz że Jace mi się podoba,ale on ma dziewczynę. Co z tego że jest głupia i wygląda jak plastik i ma tonę tapety na twarzy i ogółem wygląda sztucznie? To był jest i chyba taki będzie gust Jace. Niestety. Gdyby wiedział jak bardzo mnie w ten sposób rani... Dobra koniec rozczulania się nade mną.
-Po prostu nie chcę aby TWOJA DZIEWCZYNA mnie zabiła_powiedziałam ze specjalnym naciskiem na te 2 słowa. Za każdym razem gdy myślę że ona może go mieć, przytulać się do niego, całować go czy pocieszać to mam wrażenie że ktoś wbija mi nóż w serce i to nie taki zwykły nóż,ale sztylet nasączony demoniczną krwią która boli jak cholera.
-Zazdrosna jesteś czy co?_ w tamtym momencie musiałam się bardzo starać aby mu nie powiedzieć że tak jestem zazdrosna bo mi na nim zalęży.
-Nie jestem zazdrosna po prostu nie chce mieć wrogów.Ok?_ próbowałam zachować obojętny wyraz twarzy jak i  zarówno głosu
 Jace
 -Nie jestem zazdrosna po prostu nie chce mieć wrogów.Ok?_zrobiło mi się smutno bo powiedziała to z takim chłodem? Chyba tak.A może jej na tobie zależy i dla tego tak się zachowuje? Podpowiedział mi cichy głosik w głowie.Może tak, ale by się tak nie zachowywała. Znam ją odkąd przybyła do instytutu.Od tamtego czasu dużo się zmieniło ona także się zmieniła. Znowu cichutki głosik w mojej głowie.Niby kocham ją i to jest prawdą. Zrozumiałem to dopiero wtedy gdy ją zobaczyłem, jak ją dotknąłem. Wtedy to zrozumiałem.Na anioła! Ja jej nie przestałem kochać. Uśpiłem w sobie uczucia co do niej.To było złe. Teraz jest bardzo duży problem ponieważ nie chce ranić Rous, ale Clary też nie chce ranić. Tylko kiedy zranię mojego płomyczka to i ja będę cierpieć.Raniąc Rous tylko ona będzie cierpieć.Podjąłem decyzję...
nanim

poniedziałek, 7 marca 2016

rozdział 5

Mineło 8 lat.Jace i Josh wyjechali.Jace znalazł dziewczynę w której się zauroczył,ale nie czuł tego samego co przy rudowłosej.Dziewczyna miała na imię Rous. Była to wysoka blondynka o niebieskich oczach.Josh zmarł na demoniczną ospę,ale przyjaciele z NY  nie mogli przybyć ponieważ Clave kazało przyjechać im wszystkim nawet najmłodszych.Miesiąc potem zmarła Joclyn i Carmen,która w tym czasie opłakiwała śmierć swojego jedynego syna a instytut się nią opiekował.
Izzy
Wstałam dziś bardzo wcześnie ponieważ przyjeżdża nasz blondyn! Strasznie się za nim stęskniłam.Jest dla mnie jak brat a gdyby Alec wyjechał na 8 lat to chyba bym się powiesiła z tęsknoty.Wracając.Muszę przyszykować Clary żeby zostawił ten plastik z którym chodzi teraz.Nie będę strasznie eksponować jej ciała tylko podkreśle jej atuty.Poza tym wszyscy wiemy że Jaceowi podoba się Clary.Od samego początku gdy na nia spojrzał.Widziałam jak świecą mu się oczy jak na nią patrzył.Taka miłość od pierwszego wejrzenia.
Alec nie odczuwał żadnych uczuć typu miłość. Raczej szczęście.Ato były uczucia Jace.W końcu są parabatai
Poszłam do pokoju blondwłosej.Otworzyła mi. Była w szlafroku i miała mokre blond włosy co świadczyło o tym że brała przed chwilą kąpiel.Wybrałam jej krutkie jeansowe spodenki i białą luźną bluzkę odkrywającą brzuch.Dobrałam do tego czarne buty na koturnie,są całe zamszowe i z cienkim paskiem nad kostką.
  Izzy nie wiem poco mnie tak stroisz skoro Jace przyjedzie ze SWOJĄ DZIEWCZYNĄ    powiedziała dobitnie podkreślając ostatnie słowa.
Sama ubrałam białą bluzkę i jasnoniebieską spódniczkę do tego czarne buty na platformie i włala.Do tego lekki makijaż u Clary a ja sobie nie robiłam bo po co? To nie ja mam spodobać sie Jaceowi
Clary
 Dziewczyny chodzcie zaraz będą chyba nie chcecie się spuźnić na przywitanie Jace prawda?  zapytała Marys a Izzy jak by jej się gdzieś śpieszyła pociągneła mnie w stronę wyjścia.
Nudziło misię to czekanie i nie tylko mi ponieważ Izzy zaczeła grać na pianinie piosekę którą umiem śpiewać.
  Clary zaśpiewasz Titanium w wersji Katniss Everdeen ?   zapytała a ja nie umiałam jej odmówić więc zaczełam śpiewać. po jakimś czasie zauważyłam jak Alec i Marys tańczą więc zaczełam się kręcić. Po chwili wylądowałam w czyichś ramionach. to na pewno nie były ramiona Aleca on nie ma tokich mięśni. Automatycznie przestałam śpiewać i otworzyłam oczy.Wydostałam się ze szczelnego uścisku jakiegoś blondyna o złotych oczach... Zaraz chwila. Złote oczy i blond włosy? Jace?
  Jace?   zapytałam gdy stałam na swoich nogach.
  Oczywiście że ja.   powiedział tym anielskim głosem.
   A ty to kto? Jeśli mogę wiedzieć   powiedział a mi zrobiło się trochę przykro bo pomimo że nie mam rudych włosów powinien mnie rozpoznać skoro mnie jak uważają wszyscy w instytucie kocha.
    Niech zgadnę.Clary? Nie prawdaż   powiedział a ja zdałam sobie sprawę że on tylko ze mną pogrywa. Posłał mi ten swój uroczy uśmiech a ja miałam wrażenie że się rozpłynę.
    Tak   odpowiedziałam a on mnie mocno przytulił jak nigdy.
     Przepraszam że byłem taki w stosunku do ciebie. Mam na dzieję że mi wybaczysz   szepnął mi do ucha tak abym tylko ja to usłyszała. Taki nasz mały sekrecik.
       Już dawno ci wybaczyłam Jace    powiedziałam zgodnie z prawdą. Dał mi buziaka w polik a Izzy krzykneła do Marys że wygrała zakład. Gdy się cały czas przytulaliśmy usłyszałam że ktoś krząka.
tym ktosiem był...

piątek, 19 lutego 2016

rozdział 4

Clary
Wstałam dość późno bo nie mogłam iść na salę treningową ponieważ cioci Carmen wyjeżdża do Wenecji. Wstałam z łóżka zabrałam przygotowane wczoraj wieczorem ubrania czyli rozkloszowana czarna spódnica przed kolano  i białą koszule na krótki rękaw do tego czarne balerinki na lekkim obcasie.A to wszystko przez Izabell.Kiedy chciałam ułożyć moje niesforne włosy zauważyłam że nie ma mojego lakieru do włosów. Wziełam sztylet i poszłam do pokoju czarnowłosej.
-Cześć Izzy nie widziałaś może mojego lakieru do włosów-zapytałam-albo Jace-dodałam.
-Nie nie widziałam. I poco ci ten sztylet- zapytała przestraszona.
-Wiesz muszę pokroić jednego buraka,ale zamiast jednego mogę pokroić dwa-powiedziałam
-Jest na dachu!-powiedziała a ja się tylko do niej uśmiechnełam miło i podeszłam do jej okna otworzyłam je i weszłam na dach. Oczywiście kto na nim siedział. Pan wielkie ego.podeszłam do niego.Kiedy zorientował się że nie jest sam odwrócił się w moją stronę.Jak na mnie trochę za wolno i mój sztylet który przed chwilą trzymałam w ręku leciał w jego stronę. To teraz się pobawię.
  Alec
-Izzy nie widziałaś może Jace albo Clary-zapytałem modląc się że wie gdzie są bo ja za nic nie mogę ich znaleźć. Ciocia Carmen wyjeżdża a chce pożegnać się ze wszystkimi.
-Są oboje na dachu-mówi a mi kamień z serca spadł bo matka wyraziła się jasno mają przyjść.A ja nie chce znów oberwać.Wszedłem na dach a tam Clary bijąca Jace.Znów go pokonała.A ja tak jak mówiłem Jaceowi odkochałem się.
-EEEE gołąbki ciocia Carmen wyjeżdża i chce się z nami pożegnać-powiedziałem a Clary zeszła z biednego Jacea i podeszła w moją stronę.
-To co. Idziemy-zapytała i nie czekając na moją odpowiedź poszła w stronę okna Izzy.Pomogłem blondynowi dojść do foyer w którym byli już wszyscy.Pożegnanie nie było jakieś długie i wylewne. I pomyśleć że niedługo będziemy żegnać się z Joshem i Jacem.

rozdział 3

Jace
Kiedy szedłem do mojego pokoju zastanawiałem się czy jak pojadę do włoskiego instytutu to zapomnę o Clary. O jej cudownych zielonych oczach niczym dwa szmaragdy, o jej rudych włosach czy nawet o jej hrakterku. Może jak pojadę do tego instytutu to poznam jakąś dziewczynę która pomoże mi zapomnieć o rudym aniołku.Może weźmiemy ślub w Nowym Yorku, zaproszę osobiście Clary jak będzie smutna odwołam cały ślub i wyjdę za nią, jeżeli jednak będzie szczęśliwa wyjdę za tą dziewczynę,zamieszkamy w rezydencji Herondalów i będziemy mieli gromadkę dzieci.Sam się okłamuję. Nigdy nie zakocham się w innej bo to Clary jest panią mojego serca. Jak taka królowa tylko że tylko moja.NIE MOJA. ONA NIE JEST MOJA, NA RAZIE. Zdobędę jej serce i to ona będzie matką moich dzieci. Na anioła!Ja wybiegam za daleko w przyszłość.Kiedy się przebrałem w szare dresy i biały podkoszulek chciałem pójść do sali muzycznej pograć na fortepianie. Gdy byłem blisko mojego celu usłyszałem muzykę z radia. Jak widać nie tylko ja wpadłem na pomysł skorzystania z tej sali. Gdy byłem co raz bliżej usłyszałem jak ktoś śpiewa. To na pewno nie Izabell bo ona nie umie śpiewać.Wiem to bo... słyszałem jak śpiewa pod prysznicem.Wolę to wymazać z pamięci.Clary chyba też nie umie śpiewać,ale tak to to kto to śpiewa. To ewidentnie śpiewa dziewczyna.Nie czekając dłużej wszedłem do sali.Nie pomyślałbym że mój aniołek Clary umie śpiewać,ale umie i to pięknie. Śpiewała Titanium w wykonaniu Katniss Everdeen.Śpiewała tak czysto.Nie zauważyła że tu jestem więc korzystam z tego.Pewnie jak się zorientuje że jestem w tej sali i słyszę jak mój aniołek śpiewa to mi się nieźle oberwie,ale to nie jest teraz ważne.Odwraca się w moją stronę i widzę że jest trochę speszona,ale śpiewa dalej.Kiedy piosenka się skończyła była nad wyraz bardzo spokojna.Liczyłem,że zacznie krzyczeć czy, albo że żuci czymś we mnie, coś w tym stylu,ale nic takiego się nie zdarzyło.
-Masz o tym nikomu nie mówić.Jasne-zapytała kiedy przechodziła obok mnie. Mówiła tak cicho że prawie jej nie usłyszałem.
-Zgoda,ale mam jeden warunek-powiedziałem gdy chciała wychodzić z sali.
-Jaki-zapytała szczerze zdziwiona.
-Będziesz śpiewać dla mnie-powiedziałem-spokojnie. Tylko wtedy gdy będziemy sami i cię ot poproszę-dodałem widząc jej przestraszony wyraz twarzy.
-Przysięgnij na anioła,że tylko wtedy będę śpiewać jak nikogo nie będzie w pobliżu-au zabolało to że mi nie ufa i że muszę przyrzekać na anioła.
-Przysięgam na anioła że będziesz śpiewać tylko wtedy gdy będziemy sami-powiedziałem
-Zgoda-powiedziała i wyszła.

Obserwatorzy