środa, 1 czerwca 2016

Rozdział 10

    Jeżeli pod  tym postem będzie przynajmniej 6 komentarzy dodam nexta. Od razu uprzedzam że moje komentarze się nie liczą**                                     


                                            Jace
Tej nocy śniła mi się pewna blondynka której oczy patrzyły na mnie... Ze strachem o mnie?Nie wiem.Po chwili zrozumiałem,że jestem ranny a ona trzyma moją głowę na swoich kolanach mając łzy w oczach.
-Kocham Cię Clary-te słowa były wypowiedziane z moich ust.Po chwili zaczęły pojawiać się różne...Wspomnienia? Chyba tak.Byłem w foyer i widziałem czwórkę osób których nie rozpoznaję.Potem byłem w sali treningowej gdzie śmiałem się z lekko puszystej dziewczyny o rudych  włosach.Była podobna do Clary,ale to nie może być ona chyba że jest tleniona. Wtedy to co innego.Potem pogrzeb jakiegoś chłopaka na którym byłem tylko ja i obcy mi ludzie.I tak z jednego wspomnienia pojawiały się nowe i nowe.Po chwili obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Położyłem się obok mojego aniołka i zacząłem delikatnie jezdzić koniuszkami palców po jej policzkach,potem po szyi po czym pozwoliłem sobie delikatnie ją pocałować.
-Bardzo miła po... Co ty robisz!-Krzyknęła ja w ciąż się uśmiechałem.-Dlaczego się tak szczerzysz co?!-podniosła głos.
-Może uśmiecham się dla tego że cię kocham?-zapytałem a ją zatkało.Dosłownie.
-Nic to nie zmieni.Nic nie pamiętasz-szepnęła ze smutkiem w głosie.
-I tu się mylisz.Pamiętam wszystko,włącznie z tym że miałaś rude włosy-mówię a ona patrzy  na mnie ze szczęściem wymalowanym w jej pięknych szmaragdowych oczach.
-Clary czy ty...-nie potrafiłem tego powiedzieć.
-Też Cię kocham Jacie Herondale- powiedziała i wpija się w moje usta.Pogłębiam ten elektryczny pocałunek.Wyrażałem w tym pocałunku  wszystkie swoje uczucia.Ten pocałunek był na początku delikatny, ale iskra zmieniła się w ogień. Pocałunek był namiętny,agresywny niemal bolesny.Żadne z nas nie chciało go przerywać,ale ktoś wparował do pokoju.
-Clary musisz...-To była Izzy nie chciałem puszczać mojego aniołka ale ona odsunęła się bardzo szybko-Ha wiedziałam!Alec mamo przyjdzcie do pokoju Clary  natychmiast!-Krzyczała Isabell.
-Isabell co się stało?-zapytał zmartwiony Alec razem z Marys.
-Wiedziałam! Wiedziałam że będą razem!-Powiedziała szczęśliwa Izzy.-zerwałeś z Rous?-zapytała tym razem mnie.
-Nie.Odzsyskałem dopiero wspomnienia a ty już.Poza tym co to ma być?!Ani grama prywatności nie dadzą człowiekowi-powiedziałem z udawaną pretensją w głosie.
-Co to za krzyki!?-usłyszałem jak Rous która w mgnieniu oka znalazła się w moim i Clary pokoju.Chciałbym wreszcie użyć sformułowania naszego pokoju,ale jak na razie jest jeden problem a na imię mu Rous.Spojrzała na mnie i na blondynkę która wtulała się w moje umięśnione i oznakowane runami i bliznami ramiona.Popatrzyła się na mnie.
-Co to ma być!? Odczep cię od MOJEGO CHŁOPAKA! Krzyknęła odciągając mojego aniołka w czym ja jej nie pomogłem.Wręcz przeciwnie trzymałem mojego aniołka mocno.-Co ty robisz!Przecież to ja jestem twoją dziewczyną a nie ta suka!-powiedziała wręcz wykrzyczała.
-Nie pozwalam ci tak o niej mówić!-tym razem to ja krzyknąłem wstając-Poza tym co cię to obchodzi co robimy przecież nie jesteśmy razem-powiedziałem.
-Co?! Zobacz co  ta suka z tobą zrobiła!-Krzyknęła a ja zrobiłbym jej krzywdę,ale między nami pojawił się mój aniołek,moja gwiazda. Wzięła w swoje delikatne ręce moją twarz i lekko nachyliła w swoją stronę ponieważ była niższa ode mnie.
-Nie warto.-powiedziała szeptem
-Ale słyszałaś jak się o tobie wyraziła?Pozwolisz jej na to?-zapytałem ze zdziwieniem równie cicho jak ona.
-Słyszałam,ale nie będę jej tego zabraniać.Wyraża opinię na mój temat publicznie.Lata mi to co ona o mnie mówi i myśli.Wiem że nikt z instytutu jej nie popiera i nikt tak do mnie nie powie.Umiem się bronić ale zaczynając jej zabraniać tak do mnie mówić będzie się tylko nakręcać.Zakazany owoc najlepiej smakuje-Uśmiechnęła się delikatnie a moje serce wykonało salto i urosło o dwa rozmiary na ten gest. Taki niewinny i uroczy.Ona sama miała rację nie warto,ale jak usłyszałem jak ten plastik nazywa mojego aniołka...Coś we ,mnie pękło.Po prostu.
-Omamiła sobie ciebie wokół palce.Nie widzisz tego?-zapytała Rous  kierując to pytanie w moją stronę.
-Nie owinęła po prostu mnie kocha. Czyli robi coś czego ty nie potrafiłaś nie potrafisz i nie będziesz potrafić zrobić i poczuć.Nikogo takimi uczuciami nie obdarzysz bo nie będziesz potrafiła.-Powiedziałem jej-A i chodziłem z tobą tylko dla tego że przegrałem zakład z chłopakami.-dodałem a jej mina ze złej zrobiła się...Nie wiem jak to ująć.Miała łzy w oczach, ból,smutek,rozpacz i wiele innych uczuć.
-Izzy po co tak właściwie przyszłaś?-zapytał mój blond włosy aniołek Izzy.
-AAA przez to całe zamiesznie zapomniałam.Zrobisz i z tych spodni Boyfrendy? zapytała Izzy. Clary tylko do niej podeszła i wzięła spodnie które czarnowłosa miała w ręku chyba cały czas a ja je dopiero teraz zauwarzyłem.
-Na co się tak patrzycie!?Potrzebuję spokoju. Wynocha z mojego pokoju-powiedziała z uśmiechem na ustach na zdziwione spojrzenia innych.Kiedy chciałem wyjść z pokoju Clary złapała mnie za ręke.
-A Pan gdzie się wybiera panie Herondale?-zapytałą mnie.
-Myślałem ze panienka potrzebuje spokoju więc nie chciałem panience przeszkadzać-zacząłem mówić tak jak ona.
-Ależ panie Herondale pan nigdy nie przeszkadza.-powiedziała z uśmiechem podeszła jeszcze blizej mnie i wpiła się w moje usta już drugi raz w ciągu tego poranka co szczerze mi się podobało.

  No to mamy rozdział dziesiąty. Postanowiłam wstawić rozdział ponieważ dzisiaj mamy... Dzień dziecka!!!!!!!!!!!! A więc dla wszystkich czytelników będzie to taki mały prezent z okazji tego święta ode mnie.

 Wasza Clarissa Fairchild

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy