piątek, 19 lutego 2016

rozdział 3

Jace
Kiedy szedłem do mojego pokoju zastanawiałem się czy jak pojadę do włoskiego instytutu to zapomnę o Clary. O jej cudownych zielonych oczach niczym dwa szmaragdy, o jej rudych włosach czy nawet o jej hrakterku. Może jak pojadę do tego instytutu to poznam jakąś dziewczynę która pomoże mi zapomnieć o rudym aniołku.Może weźmiemy ślub w Nowym Yorku, zaproszę osobiście Clary jak będzie smutna odwołam cały ślub i wyjdę za nią, jeżeli jednak będzie szczęśliwa wyjdę za tą dziewczynę,zamieszkamy w rezydencji Herondalów i będziemy mieli gromadkę dzieci.Sam się okłamuję. Nigdy nie zakocham się w innej bo to Clary jest panią mojego serca. Jak taka królowa tylko że tylko moja.NIE MOJA. ONA NIE JEST MOJA, NA RAZIE. Zdobędę jej serce i to ona będzie matką moich dzieci. Na anioła!Ja wybiegam za daleko w przyszłość.Kiedy się przebrałem w szare dresy i biały podkoszulek chciałem pójść do sali muzycznej pograć na fortepianie. Gdy byłem blisko mojego celu usłyszałem muzykę z radia. Jak widać nie tylko ja wpadłem na pomysł skorzystania z tej sali. Gdy byłem co raz bliżej usłyszałem jak ktoś śpiewa. To na pewno nie Izabell bo ona nie umie śpiewać.Wiem to bo... słyszałem jak śpiewa pod prysznicem.Wolę to wymazać z pamięci.Clary chyba też nie umie śpiewać,ale tak to to kto to śpiewa. To ewidentnie śpiewa dziewczyna.Nie czekając dłużej wszedłem do sali.Nie pomyślałbym że mój aniołek Clary umie śpiewać,ale umie i to pięknie. Śpiewała Titanium w wykonaniu Katniss Everdeen.Śpiewała tak czysto.Nie zauważyła że tu jestem więc korzystam z tego.Pewnie jak się zorientuje że jestem w tej sali i słyszę jak mój aniołek śpiewa to mi się nieźle oberwie,ale to nie jest teraz ważne.Odwraca się w moją stronę i widzę że jest trochę speszona,ale śpiewa dalej.Kiedy piosenka się skończyła była nad wyraz bardzo spokojna.Liczyłem,że zacznie krzyczeć czy, albo że żuci czymś we mnie, coś w tym stylu,ale nic takiego się nie zdarzyło.
-Masz o tym nikomu nie mówić.Jasne-zapytała kiedy przechodziła obok mnie. Mówiła tak cicho że prawie jej nie usłyszałem.
-Zgoda,ale mam jeden warunek-powiedziałem gdy chciała wychodzić z sali.
-Jaki-zapytała szczerze zdziwiona.
-Będziesz śpiewać dla mnie-powiedziałem-spokojnie. Tylko wtedy gdy będziemy sami i cię ot poproszę-dodałem widząc jej przestraszony wyraz twarzy.
-Przysięgnij na anioła,że tylko wtedy będę śpiewać jak nikogo nie będzie w pobliżu-au zabolało to że mi nie ufa i że muszę przyrzekać na anioła.
-Przysięgam na anioła że będziesz śpiewać tylko wtedy gdy będziemy sami-powiedziałem
-Zgoda-powiedziała i wyszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy