Clary
Nie wieże że on mógł mi to zrobić! Nie wytrzymał bez niej jednego pieprzonego dnia! Jednego!Szybko wybiegłam z pokoju i skierowałam się do jedynego miejsca w całym instytucie, które mogło mnie choć trochę uspokoić. Oranżeria.To było jedyne miejsce którego nie pokazałam Jacowi. Chciałam mieć swój azyl.Cała rodzina Lighwoodów była uczulona na pył kwiatów więc mogłam liczyć na samotność której teraz bardzo potrzebowałam.Siedziałam i prubowałam nie płakać.Wiele razy Marys mówiła abym nie płakała żebym była silna bo ten instytut opiera głównie na mnie, ale teraz nie potrafie. Nie mogę. Po prostu nie mogę.Zaczęłam płakać.Płakałam nie wiem ile, ale na pewno bardzo długo. Gdy wyszłąm z oranżerii upewniając się że niema nikogo na korytarzach doszłam do swojego pokoju. W duchu modliłam się aby nie było w nim Jacea. Moje modły zostały mile przyjęte bo go w nim nie było.Szybko wybrałam sobie ubrania
Wykąpałam się bardzo szybko ponieważ zostało mi 40 minut aby się przebrać i dojść do Taki.Ubrałąm się i wysuszyłam włosy, które związałam w wysoki koński ogon.Do torebki spakowałąm telefon i słuchawki oraz błyszczyk. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i wybiegłam z instytutu. Po drodze wpadłam na Rouse, która na mój widok zrobiła zwycięzką minę i popchnęła mnie.Gdyby nie mój refleks pewnie upadłabym na podłogę, ale dodatkowe godziny treningu pomogły mi trzybać równowagę nawet w najcięższych chwilach takich jak ta. Szybko ją wyminęłam i pobiegłam do wyjścia. Tylko nie płacz. Tylko nie płacz. Powtarzałam sobie jak mantrę.Kiedy ją zobaczyłam od razu przypomniała mi się scena kiedy wchodziłam do pokoju i zobaczyłam ją i Jacea w pokoju całujących się.Nawet nie wiedziałam kiedy dotarłam pod drzwi Taki.Weszłam i poszłam na zaplecze gdzie założyłam fartuch i notesik na zamówienia klientów. Wyszłam i podeszłam do lady aby powiadomić stojącą tam Izzy że już skończyła się jej zmiana.Kiwnęła tylko głową i poszła w kierunku w którym ja przyszłam.Zobaczyłam siadających klientów. Poczekałam aż się rozsiądą i podeszłam do nich z kartami dań, bo akurat na tym stoliku ich nie było.Odeszłam aby klienci mogli spokojnie wybrać zamówienia,ale za chwilę zostałam znowu zawołana do tego stolika.Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Co podać-zapytałam aby złożyć zamówienia i odnieść je do kuchni aby kucharze mogli je przyrządzić.
-Poprosimy kaczkę nadziewaną jabłkiem i kawę-powiedeział grzecznie brunet. Widać było że są to wilkołaki.Pokiwałam głową.
-Dla 3 osób?-zapytałam dla pewności.
-Tak dla 3 osób-powiedział grzecznie brunet i się do mnie uśmiechnął.Odwzajemniłam uśmiech po czym poszłam z zamówienie do kuchni.Podałam karteczkę szefowi kuchni i wyszłam.Zobaczyłam siedzących przy stoliku Aleca i Jacea.
-Madeline mogłabyś obsłużyć stolik pod oknem?-zapytałam bo właśnie tam siedzieli.
-Nie mogę muszę siedzieć przy kasie a ciebie szef prosi.-powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco.Udałam się do gabinetu szefa ponieważ Jace i Alec wybierali zamówienia.
-Tak szefie?Chciałeś mnie widzieć-powiedziałam grzecznie ze spuszczoną głową. Nikt nie mógł spojrzeć na szefa chyba że dostanie się pozwolenie.
-Słyszałem że umiesz ślicznie śpiewać.-powiedział a ja juz wiedziałam co chce powiedzieć.-Chciałbym abyś śpiewałą dla naszych klientów. Oczywiście będziesz dostawała więcej pieniędzy.A jak dobrze się spiszesz dostaniesz awans. Decyzja nalęzy do ciebie-powiedział,ale ja wiedziałam co powiedzieć.Dla nas liczy się każdy grosz a więc potrzebuję tego stanowiska.
-Będę śpiewać-powiedziałam.
-Świetnie. Będziesz zarabiać 3 tysiące złotych a jak dobrze pójdzie i dostaniesz awans to zarabiać będziesz 5 tysięcy.-powiedział.-Będziesz śpiewać jak obsłużysz tych klientów pod oknem. Są to nocni łowcy więc nie będziesz miała problemu.-dodał a mi uśmiech zszedł z twarzy-możesz iść-dopowiedział a ja posłusznie wyszłam z gabinetu.Zeszłam po kręconych schodach i podeszłam do tego Cholernego stolika pod oknem.Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Co podać?-zapytałam a Jace jak mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.
-A ty co proponujesz?-zapytał tym razem blondyn.
-Mamy wiele specjałów ale nie wiem co panowie sobie zyczą. Moge polecić kaczkę nadziewaną śliwką, zupę jarzynową, szarlotkę z jabłkiem a z napoi mrożoną herbatę lub kawę, z koktajli, Koktail bananowo truskawkowy ze szczypta cynamonu-Powiedziałam.
-Zachęciła mnie pani do tego koktajlu bananowo-truskawkowego, ale jednak proszę bez truskawek. Jestem uczulony.-Powiedział a ja to zapisałam.
-A dla pana co będzie?-zapytalam kierując to pytanie do Aleca.
-Dla mnie to samo co dla mojego towarzysza tyle że z truskawkami-powiedział uprzejmie Alec.
Zapisałam to wszystko i poszłam do kuchni dać zamówienie.Poszłam na zaplecze i zdjęłam fartuch. Wzięłam mikrofon który był tu odkąd Miley śpiewała.Niestety się rozchorowała więc nikt nie śoiewał przez co zmniejszyły się obroty. Coraz mniej klientów przychodzi. może to nadrobię?Niewiem.Weszłam na scenę i podeszłam do laptopa napisałam utwór do którego będe śpiewać. I zaczęłam od czegoś spokojniejszego tak jak Miley .zaśpiewałam
jedną piosenkę z kolekcji Ellie Goulding.Bardzo lubię tą piosenkę.
Jace
Poprosiłem Aleca abyśmy weszli do Taki ponieważ zobaczyłem tam Clary która stała przy stoliku jakichś 3 wilkołaków. I kto tu zdradza?Alec zauważył gdzie się patrzę . Uśmiechnął się.
-Ona tylko zbiera zamówienia,Jace. Nie zdradziła by cie nigdy-powiedział.
-ale i tak tam wejdziemy-powiedziałem
-Nic cię nie przekona że ona cię nie zdradza, prawda?-zapytał.
-Nie o to chodzi.Po prostu po południu wyszła nie miła akcja a pózniej nie mogłem jej znalezć w całym instytucie.Chciałbym jej wszystko wyjaśnić i przeprosić-powiedziałem-to wejdziemy?-dodałem.
-Mam inne wyjście?-zapytał Alec.Pokiwałem głową na nie i weszliśmy do Taki.Zajeliśmy miejsca pod oknem.Clary rozmawiała z jakąś dziewczyną a po chwili poszła w stronę kręconych schodów.Wróciła po jakichś 10 minutach. Na twarzy miała sztuczny uśmiech kiedy szła do naszego stolika.Złożyłem zamówienie tak samo jak mój parabatai.Kiedy odeszła Alec zaczął mnie szturchać.
-Co znowu-powiedziałem
-Nie patrz tak na nią bo klienci się na ciebie patrzą.Poza tym wiedziałeś że Clary jest od roku Parabatai Izzy?-zapytał zmieniając temat.Pokiwałem głową na nie.Nie wiedziałem.
Po chwili zobaczyłem Clary z mikrofonem w ręku i bez fartucha.Weszła na scenę poszperała na laptopie a po chwili usłyszałem muzykę wydobywającą się z głośników.Po skończeniu piosenki zapytała się wszystkich obecnych jaką piosenkę chcieliby usłyszec. Wszyscy zgodnie krzykneli aby sama wybrała.No i wybrała trafiła po prostu.Kiedy dostaliśmy nasze koktajle Clary jeszcze śpiewała.
Około godziny pózniej
Wyszedłem razem z Aleciem z Taki i poszliśmy do instytutu. Ja od razu poszedłem do pokoju przebrać się do mojego i mojego aniołka.Kiedy się przebrałem poszedłem na salę treningową.
Ćwiczyłem około 2 godzin gdy nagle weszła Clary w stroju do treningu ale gdy mnie zobaczyła zrobiła w tył zwrot i chciała wyjść gdy ja do niej podbiegłem i złapałem za nadgarstek.
-Clary poczekaj-poprosiłem.Ona tylko na mnie spojrzała beznamiętnym wzrokiem, ale kiedy spojrzała w moje oczy kiwnęła głową na tak.
-Masz pięć minut-powiedziała szorstko.Zabolało. I to bardzo.-Czas leci-dodała.
-Clary...To nie tak jak myślisz.To ona mnie pocałowała a nie ja ją-powiedziałem licząc że mi uwierzy. Bo tak było.Mówię prawdę.
-Wiesz co? Zawsze myślałam że tak mówią tylko dziewczyny gdy chłopak je przyłapie,ale nawet facet może mieć taką przemowę-powiedziała i kolejny sztylet wbity w serce,który kręci się w kółko zadając o wiele więcej bólu niż ktoś mógłby pomyśleć.Nie wieżyła mi.Boli. Boli jak cholera.
-Mówię prawdę.Clary proszę uwierz mi-powiedziałem błagającym tonem.
-Udowodnij mi to.Bo z mojej perspektywy wyglądało to tak jak byś tego chciał.Ale wiesz co najbardziej mnie zabolało?To że po nie całym dniu związku ze mną znudziłam ci się i poszedłeś do niej.A to boli. Naprawdę Jace. To boli-powiedziała a ja miałem wrażenie że zaraz się rozpłacze. Jej głos tak brzmiał.Jakby miała się zaraz rozpłakać. A to wszystko przezemnie.Jestem taki głupi.
-Clary mówię prawdę.Mogę ci nawt przysiąc na anioła.Jeśli tylko będziesz tego chciała.-powiedziałem szczerze.
-To przysięgnij.-powiedziała. Jest mały postęp.Nie mówiła już tak oschło tak jak na początku.
-Przysięgam na anioła że to ona mnie pocałowała. Poza tym odepchnąłem ją.-powiedziałem.
-Nie myślałam że będziesz przysięgał.-powiedziała po czym podeszła do mnie i się przytuliła.Było to takie cudowne uczucie.Ten nie cały dzień był jak kilkaset lat męki.A teraz mogę ją trzymać w swoich ramionach.
-Nie rozumiem.Powiedziałaś żebym przysiągł to przysięgłem-powiedziałem zaskoczony.
-Tak ale już na samym początku ci uwierzyłam-powiedziała z uśmiechem.Wspięła się na czubki palców i pocałowała moje lekko wysuszone wargi.Pogłębiłem pocałunek pchając ją na najblirzszą ścianę.Jękneła kiedy zacząłem sunąć swoimi rękami po jej rozgrzanej skórze.Przez cienki materiał swoje koszulki i jej stanika sportowego czułem jak szybko bije jej serce.
Mam nadzieję ze nowy rozdział wam się podoba. Pomału zbliżamy się do samego środka akcji.
Nominowałam Cię do Challengu Nocnego Łowcy z okazji zakończenia bloga. Twoim zdaniem jest namalowanie na sobie runy nefilim i dodanie zdjęcia gdzie ów znak widać. Nie musisz pokazywać twarzy, możesz namalować na ręce, ramieniu gdziekolwiek chcesz i co chcesz! Świetna zabawa, a przy okazji coś nowego na blogu.
OdpowiedzUsuńJeśli średnio zwizualizowałaś sobie o co mi chodzi podaję link byś zobaczyła na dole o co chodzi :)
http://dalsze-losy-clary-jace.blogspot.com/2016/09/challenge-epilog-po-raz-ostatni.html