poniedziałek, 19 września 2016

rozdział 15

Alec
Wieczorem,tak jak mówił Jace szliśmy na polowanie. Nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie,ale to szczegół.Wykąpałem się i ubrałem. Po czym zszedłem do magazynu na broń aby dobrze się uzbroić. Po wszystkim poszedłem do swojego pokoju i się w nim zamknąłem.

Jace
Po godzinie 17 wszyscy byliśmy na dole oprócz Clary która chwile temu wyszła.Poszliśmy za nią nie wiedząc czego się spodziewać,ale najważniejsze aby mojemu promyczkowi nic się nie stało.Po jakiejś godzinie marszu byliśmy na obrzerzach Nowego Yorku w jakimś parku.

Clary
 Po jakiejś godzinie byłam w parku na obrzerzach Nowego Yorku. Ruszyłam w stronę mostu na którym umówiłam się z Jonathanem. Już na mnie czekał. Jak zawsze. Troche dziwnie się czułam okłamując moich przyjaciół i chłopaka ale inaczej nie mogłam zrobić. Bałam się ich reakcji na to co powiem im po przyjściu z tej rozmowy.
-Jednak przyszłaś-powiedział pierwszy.
-tak, przyszłam chce wiedzieć co masz mi do powiedzenia i stąd spadam-warknęłam w jego strone nieprzyjemnie.
- spokojnie Clary nic ci przecież nie zrobię-powiedział jak do osoby umysłowo chorej. Ugh!!! Jak ja tego nienawidzę!!
-Gadaj po co mnie tu zaciągnołeś!!-krzuknęłam nie zdając sobie sprawy że jesteśmy obserwowani.
-Przyszłaś z własnej woli więc cię tu nie zaciągnołem - powiedział za co zmroziłam go wzrokiem. Nie będzie mnie za słówka łapał!
-Nie łap mnie za słówka tylko gadaj to co chciałeś mi powiedzieć!- Nie no normalnie nie wytrzymam z tym człowiekiem! Prędzej zamkną mnie w psychiatryku na oddziale zamkniętym!
- Pamiętasz Valentina Morgernsterna?- zapytał na co kiwnęłam głową. To on zabił połowę naszych i to on chciał zabić wszystkich podziemnych i mieszańców- no więc pewnie wiesz że miał syna-znowu kiwnęłam głową potakując. Jego syn nazywa się Jonathan Christopher - On z kolei miał syna który nazywa się Syriusz. Zmienił  swoje nazwisko na Black i zakochał się bez pamięci w twojej matce Clary a ty i ja jesteśmy ich dziećmi- powiedział a mnie zamórowało. To znaczy że on jest moim bratem? O nie! To nie może być prawda! O n nie jest wogóle ze mną spokrewniony spokojnie Clary. Wdech i wydech. Po chwili usłyszałam jakby dziwięk łamanej suchej gałezi. Odwruciłam sie w tamtą strone a tam co zobaczyłam troche mnie zdziwiło...

2 komentarze:

Obserwatorzy