niedziela, 23 lipca 2017

Rozdział 6 Ślicznotka

Rano kiedy dzieci wstały i się wyszykowały, zeszły do kuchni, aby zjeść śniadanie. W kuchni spotkali panią Lightwood i nienanego im mężczyznę który mógł mieć nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Miał krótko przystrzyżone kruczoczarne włosy. Oczy miał koloru ciemnej czekolady, lekki zarost dodawał mu poważności i kilku lat. Ubrany był w czarną koszulkę na krótki rękaw i tego samego koloru spodnie. Buty miał mocne i skórzane. Zza cholewki buta było widać mały ostrze. Sam mężczyzna miał na twarzy uśmiech który kompletnie niszczył wszystkie myśli dzieci, że jest surowy.

- Dzieci nie bójcie się - Powiedziała spokojnie pani Lightwood - To mój mąż Robert - przedstawiła im mężczyznę. Ten spojrzał na nich i uśmiechnął się jeszcze szerzej - Robercie, to są Clarissa Morgenstern i Jonathan Herondale - powiedziała do męża.

- Jace - poprawił kobiętę blondwłosy. Nie lubił gdy ktoś zwracał się do niego całym imieniem. To było za bardzo oficjalne dla niego.

- Clary - powiedziała w tym samym czasie rudowłosa. Tak jak chłopczyk nie lubiła gdy mówiono do niej pełnym imieniem, tyle tylko, że ona po prostu nie lubi swojego imienia.

- Oh, przepraszam - powiedziała pani Lightwood. - Robercie to są Clary Morgenstern i Jace Herondale - powiedziała z dobrotliwym uśmiechem na twarzy.

- Miło mi was poznać - powiedział mężczyzna z lekkim uśmiechem.

 Chciał coś powidedzieć, ale niezdążył ponieważ do kuchni wbiegło czarnowłoswe rodzeństwo.

- Isabell, Alecu prosiłam was abyście się zachowywali. Mamy gości! Uspokujcie się i przedstawcie - zrugała ich pani Lightwood. Dzieci opuściły głowy i przeprosiły ze skruchą po czym jak gdyby  nigdy nic podeszli do rudowłosej i blondwłosego uśmiechnięci, jak gdyny incydent z przed chwili nie miał miejsca.

- Cześć jestem Isabell  a to mój starszy brat Alec - przedstawiła siebie i brata Isabell.

Isabell była dość wysoką dziewczynką. Miała długie kruczoczarne włosy i czekoladowe oczy. Ubrana była w czarną bluzkę z długim rękawem i równierz czarną rozkloszowaną spudniczkę. Czarne lakierowane balerinki uroczo dopełniały całą stylizację. Alec był jej męską kopią tyle tylko że on miał krótkie włosy. Ubrany był w granatową koszulkę z białym nadrukiem i czarne długie spodnie. Czarne buty za kostkę, idealne do biegania.

- Izzy umiem się przedstawić - odezwał się czarnowłosy z lekkim uśmiechem. - jak już wiecie jestem Alec - podał dłoń blondwłosemu.

 - Jace - odparł i uścisnął dłoń czarnowłosego - a ta ślicznotka obok to Clary - Dodał z wielkim uśmiechem na ustach patrząc na delikatny rumieniec wpływający na jej policzki

- Hej - uśmiechnęła się zarumieniona, niepewnie do rodzeństwa. Isabell do niej podbiegła i najzwyczajniej się do niej przytuliła po czym podeszła do Jacea i podała mu dłoń.

- Izzy - usmiechnęła się.

Kiedy każdy się przedstawił do kuchni weszli rodzice Jacea. Usiedli przy stole i zaczęli rozmawiać z państwem Lightwood, Dzieci wzruszyły ramionami i zaczęli sobie nakładać jedzenia.

- Po śniadaniu możemy was oprowadzic po instytucie. Co wy na to? - zapytał Alec.

- Jasne. Czemu nie? - odezwała się rudowłosa smarując kanapkę masłem.

***
Tak jak ostatnim razem prosze o komentarze.
Wasza Clarissa Farichild 

2 komentarze:

  1. Supre rozdzial szkoda że piszesz takie krutkie ale i tak są super !!!!! Nie mogę się doczekać next !!!!zapraszam na moje opowiadanie na wattpad http://my.w.tt/UiNb/YmDvt5Dv2E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Rozdziały bd takiej mniej więcej długosci ale bd starała się raz w tygodniu je dodawać. Napewno zajrze na tw bloga ☺☺

      Usuń

Obserwatorzy