niedziela, 2 lipca 2017

Rozdział 4 Bezpieczne

Kiedy do salonu weszło małżeństwo dzieci siedziały przytulone do siebie, czytając jakąś książkę dla dzieci. Na pierwszy rzut oka było widać, że tą dwójkę łączy coś więcej niż przyjazń, ale mniej niż miłość. W sumie co się dziwić mają jeszcze praktycznie całe życie i pełno miłostek jeszcze przed sobą. Małżeństwo podeszło do kanapy na której owa dwójka siedziała.

-Chodzcie, zobaczycie swoje nowe pokoje-powiedziała czarnowłosa kobieta uśmiechając się przyjaznie.

- A nie możemy wrócić do domu? Do Idrysu? Do Alicent? - zapytał chłopczyk ze smutną minką. Nie chciał tutaj zostawać. Nie podobało mu się tu. W tym budynku było zupełnie inaczej niż w jego rodzinnej rezydencji, jego domu.

- Niestety nie możemy - odpowiedział blondwłosy mężczyzna. Jemu też nie uśmiechało się tu zostać, ale to było jedyne wyjście, aby zapewnić swojej rodzinie bezpieczeństwo.

- Ale dlaczego? - zapytała tym razem rudowłosa dziewczynka

-  W Alicent jest teraz bardzo niebezpiecznie. Nie możemy was narazić na niebezpieczeństwo. Uwierzcie nam że my też nie chcemy tu zostawać, ale to jedyne rozwiązanie - odpowiedziała czarnowłosa spokojnym i pełnym czułości głosem. Zupełnie innym niż ten który słyszeli w Alicent, od tego groznego pana  którego nazywali Valentinem.

- No dobrze - poddał się chłopczyk wziął za rękę rudowłosą i wstał z kanapy, ciągnąc ją za sobą. - Ale wrócimy do domu jak tylko to będzie możliwe, dobrze? - zapytał patrząc na rodziców.

- Tak. Wrócimy jak tylko będzie to możliwe i bezpieczne - odpowiedział mężczyzna. Bo kto przypuszczał, że to nastąpi dopiero za kilkanaście lat kiedy to młody Herondale będzie zakładał swoją własną rodzinę? Nikt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy