W tym samym czasie dzieci siedziały w przestronnym salonie. Królowały tam kolory jasnego błękitu i zieleni. Meble były z ciemnego drewna. Centralnie naprzeciwko drzwi mieściło się sporych rozmiarów okno zasłonięte ciemnymi firankami i masywnymi zasłonami mimo tego, że było dopiero po piętnastej. Obok okna po lewej stronie stała kanapa, dla może sześciu osób. Na przeciwko kanapy stał stolik kawowy a wokoło niego fotele i krzesła. Na przeciwległej ścianie była mała biblioteczka wypchana po brzegi książkami. Ale nie takimi starymi opowiadającymi stare historie które zdarzyły się naprawdę. Tylko książki dla dzieci. Oprócz tego w salonie wisiały portrety anioła Razjela i byłych szefów instytutu. Dzieci rozsiadły się na kanapie. Chłopczyk objął ramieniem rudowłosą dziewczynkę i przyciągnął do swojej piersi a ona wtuliła się w niego. W tym jednym miejscu czuła się naprawdę bezpieczna. W jego ramionach. Chłopczyk pomimo młodego wieku był bardzo odpowiedzialny. Szczególnie gdy w grę wchodziło bezpieczeństwo tej małej dziewczynki.
- Boję się - wyszeptała rudowłosa z nad ramienia chłopczyka. Jeszcze lekko dygotała, ale nie z zimna.
- Wiem. Ja tez się boję. Ale nie o to co nas czeka ani tego co się stało - odpowiedział szeptem blondwłosy wtulając głowę w burzę jej rudych włosów i wdychając zapach czekoladowego szamponu do włosów. Jego ulubionego zresztą.
- To czego się boisz ? - zapytała zdziwiona dziewczynka.
- Boję się o ciebie Clary - wyszeptał zamykając oczy - Boję się, że to nie koniec, że następnym razem nie będę wstanie cie ochronić tak jak było to jeszcze dzisiaj. Będę uczył się walczyć jeszcze bardziej i jeszcze ciężej niż dotychczas, bo nie zniosę myśli, że mogłem cię obronić, a tego nie zrobiłem - po policzku chłopca poleciały ciurkiem łzy.
Dziewczynka podniosła delikatnie głowę, usiadła prosto i wytarła rękawem swojej koszuli jego łzy. Uśmiechnęła się lekko i tym razem to ona przytuliła się mocno do niego.
- To jesteśmy w tym razem - wyszeptała mu cichutko do ucha. Gdy chłopak spojrzał na nią z niezrozumieniem - Ja nie pozwolę zrobić krzywdy tobie.
- Boję się - wyszeptała rudowłosa z nad ramienia chłopczyka. Jeszcze lekko dygotała, ale nie z zimna.
- Wiem. Ja tez się boję. Ale nie o to co nas czeka ani tego co się stało - odpowiedział szeptem blondwłosy wtulając głowę w burzę jej rudych włosów i wdychając zapach czekoladowego szamponu do włosów. Jego ulubionego zresztą.
- To czego się boisz ? - zapytała zdziwiona dziewczynka.
- Boję się o ciebie Clary - wyszeptał zamykając oczy - Boję się, że to nie koniec, że następnym razem nie będę wstanie cie ochronić tak jak było to jeszcze dzisiaj. Będę uczył się walczyć jeszcze bardziej i jeszcze ciężej niż dotychczas, bo nie zniosę myśli, że mogłem cię obronić, a tego nie zrobiłem - po policzku chłopca poleciały ciurkiem łzy.
Dziewczynka podniosła delikatnie głowę, usiadła prosto i wytarła rękawem swojej koszuli jego łzy. Uśmiechnęła się lekko i tym razem to ona przytuliła się mocno do niego.
- To jesteśmy w tym razem - wyszeptała mu cichutko do ucha. Gdy chłopak spojrzał na nią z niezrozumieniem - Ja nie pozwolę zrobić krzywdy tobie.