- Uciekajcie!!! Uciekajcie stąd!! Tu nie jest bezpiecznie!! - Krzyczało młode małżeństwo i kobieta o rudych włosach do małych dzieci. Dziewczynki i chłopca. Na górze rozgorzała walka. Słychać było tylko uderzenia metal o metal. W pewnym momencie do dzieci podbiegła rudowłosa kobieta o zielonych oczach. Chciała je stamtąd zabrać. Prześlizgneli się nie zauważeni obok walczących. Mieli już wyjść przez drzwi gdy nagle rudowłosa kobieta padła martwa na ziemie. Z jej pleców wystawał pięknie zdobiony miecz w spadające gwiazdy. Za nią pojawił się czarnowłosy mężczyzna o tak samo czarnych oczach.
- Nie chciałaś ich do mnie przyprowadzić to sam je stąd zabiore - odezwał się mocnym, chłodnym, opanowanym i pozbawionym uczuć głosem.
- Po moim trupie - odezwał się głos kobiety o złotych oczach. Był przepełniony różnymi uczuciami. Strachem, bólem ale i miłością. - Nigdy ich nie dostaniesz Valentine! - Krzyknęła. Chłopczyk schylił się po drewniany mieczyk, który leżał na ziemi obok wejścia, tam gdzie go upóścił gdy mama kazałą mu uciekać. Trzymał go tak jakby od tego drewnianego miecza stało życie jego i jego bliskich. Złapał za ręke stojącą za nim dziewczynkę. Zaczęli sie cofać w tył. W pewnym momencie usłyszeli ten chłodny i pozbawiny uczuć głos.
- Miłość was zniszczyła. Gdyby nie ona wiedzielibyście co jezt dla was najlepsze. Nikt z was by nie zginął - powiedział i zniknął, rozpłynąl się w powietrzu a razem z nim jego ludzie. Zaczęło śmierdzieć spalenizną. Coś się paliło. W pewnym momencie do dzieci podbiegły dwie osoby. Kobieta i mężczyzna. Zaczęli ich pchać w stronę wyjścia. Wybiegli z domu akurat w momenicie w którym zaczął palić się przedpokój. W ostatniej chwili wbiegli do lasu, który rosnął obok rezydencji.
Dom wybuchł. Ogień trawił wszystko w zaskakująco szybkim tępie. Spadł deszcz, który ugasił pożar odsłaniając zgliszcza rodzinnych zdjęć i pamiątek. Mężczyzna wziął do ręki stele i na drzewie narysował rune otwierajacą portal.
- Myślcie o Nowym Yorku i złapcie mnie za ręke - to było ostatnie co usłuszeli za nim wskoczyli w niebiekie światło.
Noi mamy prolog. Tak jak obiecałam tak dotrzymuje obietnicy. Rozdziały postaram się dodawać raz na dwa tygodnie moze częściej. Na razie muszę się znowu przyzwyczaić do prowadzenia bloga bo w ostatnim czasie nic nie pisałąm.
Clarissa Fairchild
środa, 22 marca 2017
wtorek, 21 marca 2017
ognista wiadomość
Pogubiłam się w całej tej historii i nie mam na nią pomysłu. Stanęłam w ślepym załuku. Kiedy zaczynałam byłam pełna pomysłów na dalsze rozwinięcia,ale teraz gdy zaczęłam nie potrafię tej historii dokończyć. Postanowiłam że ten blog będzie aktywny tylko po prostu zacznę pisać od początku i to zupełnie nową historie związaną z Darami Anioła. Niewiem kiedy będzie prolog lub jakiś rozdział ale napewno się pojawi niedługo. Starych rozdziałów raczej nie usunę.
To tyle jeżeli chodzi o tę historię.
Wasza Clarissa Fairchild
To tyle jeżeli chodzi o tę historię.
Wasza Clarissa Fairchild
Subskrybuj:
Posty (Atom)